Szczerze zastanawiam się nad rzuceniem szkoły.
-¡ Hola! ¿Que pasa?
Podnoszę głowę znad gazety, którą ukryłam pod książką od hiszpańskiego.
Senorita Casas miażdży mnie wzrokiem.
-Senorita Gordon. ..- zaczyna poważnym głosem
-Eee. .. encantada.
Wspominałam juz, że moja znajomość hiszpańskiego sięga dna? Nie? To teraz już wiecie. Nauczycielka oszczędza sobie dalszych nerwów i dalsze pytania kieruje już do lepszych uczniów. Na szczęście dla mnie i dla niej.
Tymczasem ja wracam do lektury. Patrzę na swoją twarz na dwóch stronach magazynu. Cholera.
ZARĘCZYNY NIALLA HORANA Z LAURĄ GORDON. KIM JEST TAJEMNICZA UKOCHANA WOKALISTY? TYLKO U NAS!
Żałuję, że jestem na lekcji. Mogłabym rzucić tą gazetą o ścianę.
Kątem oka zauważam zmartwione spojrzenie Naomi. Podsuwam jej pod nos magazyn i wskazuję na artykuł. Blondynka wciąga gwałtownie powietrze.
-Idioci- mamrocze pod nosem
Zgadzam się z nią.
-Silento- Senorita Casas kleszcze w dłonie, żeby wyciszyć narastający szum w klasie
Mam wrażenie, że każdy już wie.
Kylie Parker, jedna z czilriderek odrywa wzrok od komórki, którą trzyma na kolanach i odwraca się w moją stronę. Jej usta otwierają się w wielkie "O", a ona sama gapi się na mnie jak cielę na malowane wrota.
Naomi pokazuje jej środkowy palec.
I na szczęście w tym momencie dzwoni dzwonek kończący lekcje. Ja i Naomi wychodzimy ostatnie.
Kiedy znajdujemy się na prawie pustym korytarzu daję sobie ulżyć i rzucam z całej siły gazetą o ścianę.
Kilka osób, które jeszcze nie opuściły wrót szkoły gapi się na mnie jak na wariatkę.
Naomi obejmuje mnie ramieniem i wyprowadza jak najszybciej ze szkoły. A tą pieprzoną gazetę zostawiamy w śmieciach.
Gdy do moich płuc wdziera się świeże powietrze przystaję i czerpię go jak najwięcej. Stałabym tam pewnie dalej jak idiotka z zamkniętymi oczami zaciągająca się świeżym powietrzem gdyby nie flesz aparatów. Natychmiast chwytam Naomi za rękę i prawie biegnę do jej samochodu.
Gdy znajdujemy się już bezpiecznie w środku kładę głowę na jej ramieniu i zaczynam kląć.
-Możesz kopać. Ulżyj sobie.
I tak robię. Kopię deskę rozdzielczą, drzwi i swoje nogi po czym opadam na fotel i klnę dalej.
-Masz rację, kochanie- przy każdym gorszym słowie Naomi potakuje i głaszcze mnie po nodze- A teraz zapnij pas bo jedziemy. I powstrzymaj się od pokazania im fucka albo czegoś w tym stylu bo ochrzczą się drugą Miley Cyrus.
-Co mnie to do kurwy obchodzi?- już naprawdę chcę pokazać im środkowy palec, ale blondynka łapie mnie za rękę i mówi
-Zrób to chociaż dla Nialla.
Na te słowa uspokajam się i nawet próbuję uśmiechnąć do fotoreporterów.
-Nie musisz się do nich uśmiechać- mówi Naomi- Ignoruj ich. I porozmawiajmy o ciekawszych rzeczach.
-Dogadałaś się w końcu z Harrym? - pytam po chwili uznając, że mimo, że jest typową blondynką czasem potrafi myśleć
Naomi wzrusza ramionami
-Następne pytanie proszę.
Kręcę głową i powtarzam zadane wcześniej pytanie. Naomi piorunuje mnie wzrokiem.
-Postanowiliśmy , że zostaniemy przyjaciółmi, w końcu mamy być świadkami na waszym ślubie.
-Niall chce czterech świadków. Już mu się we łbie pomieszało.
Naomi śmieje się cicho.
-Czego się spodziewasz? Wesele kogoś takiego jak Niall Horan musi być wyjątkowe. Moja kolej na pytania: co zrobiłaś w kwestii Summer?
No tak. Hmm. ..mało.
-Niall się nie zgadza. - bębnię palcami o kolano- Pokłóciliśmy się o to.
Naomi uderza dłonią w kierownicę.
-Ty o bardzo dobrze. Wiesz, że prawdziwego związku nie można nazwać związkiem dopóki nie rozpęta się pomiędzy wami porządna kłótnia?
-Ale, Naomi, to już tydzień. T y d z i e ń. Tydzień się do siebie nie odzywamy, a jeśli już to tylko do siebie burczymy. Rozumiesz, że zabrał Summer na koncert nie informując mnie o tym? Przyszłam do szpitala, pielęgniarka powiedziała mi, że mój chłopak właśnie ją zabrał. Po koncercie pani Johnson zabrała Summer do siebie. I wtedy się pokłóciliśmy.
Naomi zatrzymuje samochód przy swoim domu.
-Zachowujecie się jak dzieci. Śpisz dzisiaj u mnie?
Potrząsam głową odpinając pas.
-Wtedy ta cała kłótnia przejdzie na o wiele wyższy poziom. A tego nie chcę.
Wchodzimy do środka. Naomi rzuca swoją torbę na kanapę po czym włącza telewizor.
-Lody? Szampan? - pyta idąc w stronę kuchni
Podnoszę kciuk do góry i idę za nią.
W progu przystaję i wytrzeszczam oczy na widok Harrego stojącego przy lodówce. Niby zwykły widok, prawda? Cóż, zwykły on by był gdyby nie to, że Harry ma na sobie same bokserki.
-Eee. ..cześć- Harry podskakuje i momentalnie zasłania się ścierką kuchenną.
Przenoszę wzrok na Naomi, która rozbawiona nakłada lody do pucharka. Wskazuję na Harrego:
-Co do cholery? - pytam
Harry uśmiecha się do mnie z zażenowaniem.
-Zostałem tu na noc.
Unoszę brwi.
-Nie.
-Tak. - Naomi macha do mnie łyżką, która demonstracyjnie oblizuje
-Do niczego między nami nie doszło- dodaje szybko chłopak- Ostatnio często zostaje tu na noc, żadna z fanek nie wie gdzie mnie szukać.
-Ale jak się już dowiedzą- Naomi celuje w niego łyżką- To stąd spadasz.
Harry kiwa gorączkowo głową.
-Oczywiście, że tak. A teraz. ..pójdę się ubrać.
Po czym wychodzi z kuchni. Kiedy znajduje się poza zasięgiem mojego wzroku zaczynam się śmiać:
-Serio, Clark?
Naomi zamyka z trzaskiem pudełko lodów.
-Jeden. Jesteśmy przyjaciółmi. Ty też często zostajesz u mnie na noc. Dwa. Pomagam mu. Trzy. Fajnie jest z kimś posiedzieć wieczorem i popłakać przy romansach żałując, że nas taka miłość w życiu nie spotka.
-A co na to Jenn?
Blondynka prycha z pogardą.
-Mówisz o Jenn Clark? Tej Jenn Clark? Ostatni raz w domu widziałam ją dwa tygodnie temu. Dwie sekundy przed jej wyjściem.
No tak. Zapomniałabym, że Jenn nie należy do tych szczególnie troskliwych sióstr.
-Idziemy? - Naomi podaje mi pucharek- Mam nową komedię. Nie kończy się na jednej komedii.
***
Wracam do domu gdzieś po dwudziestej trzeciej. Jestem już trochę podcięta przez co z trudem odnajduję dziurkę od klucza. Wejście do środka zajmuje mi ponad pięć minut. Do tego w przedpokoju zahaczam nogą o buty Nialla i jak długa padam na podłogę. Klnę pod nosem po czym wybucham głośnym śmiechem. I wbrew moim oczekiwaniom nie słyszę kroków Nialla. Cholera. Z trudem podnoszę się na nogi i idę do łazienki, gdzie rozbieram się i biorę szybki prysznic. Myję zęby, czeszę się i przebieram w piżamę. Juz mam wyjść, gdy dopadają mnie straszne mdłości. Pochylam się nad sedesem i wymiotuję. No w sumie nic dziwnego, po takiej ilości alkoholu.
Muszę umyć zęby po raz drugi. Pięć minut później wchodzę do sypialni.
Niall siedzi na łóżku w dłoni trzymając jakiś zeszyt. Gdy zauważa moją obecność szybko chowa go pod kołdrę.
-Co tam masz? - chichoczę słaniając się na nogach
Niall kręci głową z politowaniem.
-Naprawdę? Musiałaś?
Wzruszam ramionami i siadam na łóżku obok niego.
-Masz problemy z alkoholem? - pyta Niall
-Jakie problemy? Piję jak każda osiemnastolatka.
-Nie każda osiemnastolatka, którą znam pije co kilka dni jak ty. Masz jakieś problemy?
-Jutro jadę na przymiarkę sukni ślubnej, denerwuję się. Mam prawo.
Niall łapie mnie za podbródek i patrzy w oczy.
-Mam do ciebie jedno pytanie.
-Jakie idioto? I w ogóle dlaczego nagle ze mną rozmawiasz?
Niall przesuwa palcem po moich ustach.
-Dlaczego mi nie powiedzialaś?
-O czym? - pytam znudzona
-O Loganie.
-Przecież powiedziałam ci o nim wszystko.
Chowam twarz pod poduszką po czym demonstracyjnie odwracam się od Nialla.
Chłopak stuka mnie w ramię
-Odpieprz się- warczę
-Za niecałe trzy tygodnie bierzemy ślub. Możemy w końcu skończyć tą szopkę. Jutro jest proces Logana. Specjalnie na tą godzinę załatwiłaś sobie przymiarkę. Dlaczego?
-Nie lubię sądów.
-Nie zachowuj się jak dziecko. I jak ty sobie wyobrażasz adopcję dziecka, co? Nie bardzo nadajesz się na matkę.
Zrywam się z miejsca i podbiegam do szafy. Zaczynam wyrzucać wszystkie swoje rzeczy i pakować je do mojej walizki.
-Co ty wyprawiasz? - Niall zeskakuje z łóżka i w mniej niż sekundę znajduje się obok mnie
Łapie mnie mocno za nadgarstki. Wyszarpuję się po czym pytam ze łzami w oczach:
-Dlaczego wszyscy musicie mi o tym przypominać? Ja chcę tylko zapomnieć. Czy to aż tak wiele?
Niall wzdycha i przyciąga mnie mocno do siebie.
-Wiem, skarbie. Wiem.
Marszczę brwi odsuwając się od niego.
-Co wiesz?
-Wiem co on ci robił. Co przeszłaś, że. ..
Nie daję mu dokończyć. Popycham go tak mocno, że uderza ramieniem o szafę. Niall wydaje z siebie zduszony jęk po czym zaczyna rozcierać ramię.
-Skąd to wiesz?- warczę
Ten zeszyt, który trzymał kiedy weszłam do pokoju. Tak szybko schował go pod kołdrę.
-Ja...
Ignoruję go i wyjmuję zeszyt z ukrycia. Miałam rację. To moja "książka", w której opisałam dokładnie co przeżyłam. Zmieniłam co prawda imię głównej bohaterki, ale nietrudno domyślić się skąd u autorki takie doświadczenie.
Klnę na cały głos.
Niall podchodzi do mnie i ostrożnie przytula.
Rozklejam się w jego ramionach.
-Nie powinieneś grzebać w moich rzeczach- wykrztuszam splatając palce z jego palcami
-Wiem- Niall całuje mnie w skroń- Nawet nie wiesz jak nienawidzę tego drania. Mam nadzieję, że zgnije w więzieniu. Gdybym tylko mógł. ..
-Tak naprawdę do niczego nie doszło. Logan drażnił się ze mną. Na początku. Wystarczało mu tylko przywiązanie mnie do łóżka i cieszenie się moim przerażeniem. Potem chciał więcej. Kilka razy uciekłam, raz do mieszkania wszedł jego kumpel. A kiedy powiedziałam mu prosto w oczy, że tego nie chcę i z nim zrywam on. ..- moja ręka bezwiednie wędruje do prawego uda- Przeciął mi udo, pobił i zostawił na łóżku. Miałam szczęście, że Jim wcześniej wrócił do domu.
Wtulam się w Nialla nie starając się powstrzymać łez. On oplata mnie ramionami wyraźnie nie wiedząc co powiedzieć.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? - pyta w końcu
-A jak to sobie wyobrażasz? Przecież to był gwałt. Inaczej tego nazwać nie można. Kto by się tym chwalił?
Niall bez słowa całuje mnie w głowę.
-No dobrze. Dziękuję ci, ze i tak się tym ze mną podzieliłaś. Kocham cię. I chcę, żebyś o tym wiedziała. Nigdy cie nie skrzywdze. Ale. ..nie jestem gotowy na dziecko.
Dziwi mnie to, że nadal powraca do tego tematu.
-To nie byłaby adopcja. To tylko Summer.
-Jednak to duża odpowiedzialność. ..
Przerywam mu pocałunkiem.
-Jasne. Okej. Rozumiem. A teraz chodźmy spać- ciągnę go za rękę
-Wiesz, nie musimy tak od razu iść spać- Niall porusza znacząco brwiami
Przewracam oczami.
-A ty ciągle o jednym i tym samym. Nie zapominaj o tym, że jestem pijana.
-Otrzeźwiałaś przed chwilą.
-Jasne- pokazuję mu język
Niall popycha mnie na łóżko.
-Jakbym sama nie potrafiła się położyć- śmieję się
Niall całuje mnie i przyciąga do siebie. Przylegam do niego i daję się ponieść. Żyj chwilą. Nie?
***
Cholera. Gorset chyba wynalazł szatan. Albo coś jego pokroju.
-Nie za ciasno? - właścicielka salonu sukien ślubnych "Twój szczęśliwy dzień" panna Rodriguez-" mów mi Angelica, złotko" krząta się wokół mnie unosząc tren sukni do góry, spinając go szpilkami i robiąc różne inne dziwne rzeczy
-Ughm- wykrztuszam z siebie
Angelica pociąga za sznurek gorsetu
Z ust wyrywa mi się przekleństwo.
Maura, Naomi i Harry patrzą na mnie z rozbawieniem.
Zapytacie:co robi tu Harry? Według Naomi ma gust do sukien ślubnych.
Nieee. To wcale nie jest dziwne.
-Wyglądasz jak anioł- wzdycha Angelica przyglądając mi się z zachwytem
-Chcę mieć jej cycki- mówi Naomi do Harrego
-Przecież twoje są dobre- dziwi się chłopak
Przewracam oczami.
-Maura? - proszę o zdanie jedyną odpowiedzialną osobę w tym gronie
-Zbyt okazała- mówi kobieta bez wahania- I zbyt obcisła.
Uśmiecham się.
-Zgadzam się z tą panią w stu procentach- zwracam się do Angelici
Kobieta krzywi się i wyjmuje wszystkie szpilki z sukni, po czym pomaga mi ją zdjąć.
Czuję się cholernie niezręcznie stojąc w samej bieliźnie przed Harrym, ale on jest zbyt zajęty ożywioną rozmową z moją przyjaciółką, żeby zwracać na mnie uwagę.
Za moment Angelica przynosi kolejną suknię i każe mi ją przymierzać.
-Musisz się sprężać, złotko. Przed nami jeszcze dziesięć sukien.
Zamykam oczy z rozpaczą.
A podobno ślub to spełnienie marzeń każdej kobiety.
Angelica ponownie zawiązuje sznurki w gorsecie.
Czy mi się wydaje czy tym razem zrobiła to dwa razy mocniej?
Zaczynam wachlować się dłonią.
-Czy. ..może...pani? - wskazuję na górę sukni nie mogąc wykrztusić z siebie więcej słów
Angelica patrzy na mnie nic nierozumiejącym wzrokiem.
-Coś się stało, złotko?
Brakuje mi powietrza. Brakuje mi powietrza. Brakuje mi...
-Harry, do cholery, łap ją! - Naomi zrywa się na równe nogi
A mi ciemnieje przed oczami.
***
Kiedy otwieram oczy pierwsze co widzę to twarz Nialla.
-Gdzie ja jestem? - próbuję unieść się na łokciach, ale Niall kręci głową i łapie mnie za rękę
-W szpitalu. Zemdlałaś na przymiarce. Zbyt mocno ściśnięty gorset.
-Aha. Ale...dlaczego nie możemy stąd iść?
-Zrobili ci jakieś badania.
-Jakie badania?
-Krwi. Bo to nienormalne, żebyś zemdlała przez gorset.
-Piłam wczoraj. To jest powód. Niall uśmiecha się blado.
-Mam nadzieję aniołku. Mam nadzieję.
Nagle drzwi sali otwierają się a do środka wchodzi Naomi z Summer.
-Summy! - dziewczynka podciąga się z wózka na moje łóżko po czym pełznie do mnie, żeby mnie przytulic
-Teraz to ja będę się tobą opiekować- mówi dumnie- Jak ty mną. Zagramy w coś?
Uśmiecham się i chcę już powiedzieć, że tak,ale wtedy do środka wchodzi kobieta w białym kitlu.
-Doktor Roberts- przedstawia się z miłym uśmiechem- Pani Laura Gordon?
Potakuję.
-Mam dla pani wspaniałą wiadomość.
Naomi robi za jej plecami głupią minę.
-Nic mi nie jest? Mogę iść do domu? Tak?
Wpatruję się w nią z oczekiwaniem zresztą tak jak Niall.
Doktor Roberts obdarza mnie kolejnym promiennym uśmiechem.
-Oczywiście, że możesz. Ale ta wiadomość jest lepsza od tego. Co może być lepsze od tego?
Z napięciem czekam na jej odpowiedź.
...does he know. ..
♥♥♥
Hej, wszystkim ;*
Szczerze mówiąc nie jestem zbyt zadowolona z rozdziału, ale przysięgam poprawię się ;))
Moje ferie się już kończą :'( nie :(( zazdroszczę wszystkim ludziom, którzy je zaczynają ^^
XX
Bye!
♥♥♥