piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 3


Następnego dnia Jim pozwala wypisać mi się ze szpitala na własne żądanie. Mama nie jest z tego powodu zadowolona ale zgadza się na to. Kiedy pomaga mi się pakować do środka bez pukania wchodzą Naomi i Silver Obie mają na sobie jeszcze sukienki z przedwczorajszej imprezy. Gdy spoglądam na nie pytająco Naomi wzrusza ramionami.
-W domu i tak byśmy nie zasnęły.
Mam wielką ochotę je wyściskać. Silver zerka na moją mamę starannie składającą moją piżamę po czym siada na krawędzi łóżka.
-Słyszałyśmy, że ten chłopak. ..-zaczyna Naomi cicho zbliżając się do nas
Mama z całym impetem na jaki ją stać uderza walizką o podłogę. Wszystkie trzy wzdrygamy się przestraszone. Kobieta bez słowa wychodzi z sali.
-Jest zła? -pyta Silver ostrożnie
Unoszę brwi.
-Zła? - kręcę głową- Zła to była kiedy dowiedziała się że byłam pijana. Teraz po tym wypadku jest mega wściekła. Tak wściekła, że bez wahania mogłaby mnie zabić.
I jakoś niespecjalnie jej się dziwię. Ale nie mówię tego na głos.
-Ten chłopak to...-kontynuuje Naomi
-Tak Boże wiem!-wyrzucam ręce w górę poirytowana
Naomi i Silver wymieniają zaniepokojone spojrzenia.
-Wielkie mi rzeczy, Niall Horan -burczę przyciskając poduszkę do piersi-Czym on się różni od zwykłego człowieka. Cholera gdybym wjechała w profesora Matthew pewnie nawet nikt by się o tym nie dowiedział. A zresztą. .. nigdy jakoś nie przepadałam za jego zespołem. Kolejni idioci którzy wybijają się na szczyt dzięki swoim ładnym buźkom. Muszę iść do łazienki- warczę rzucając
Poduszkę na podłogę. Moje przyjaciółki bez słowa obserwują mnie, ale nawet nie próbują zatrzymać. I dobrze. Trzaskam drzwiami z całych sił aż lekarz stojący na korytarzu piorunuje mnie wzrokiem. Wykrzywiam się do niego i pod nosem nakazuję mu żeby się pieprzył.Odwracam się od niego demonstracyjnie i idę w stronę łazienek. W połowie drogi zauważam skupisko ludzi przy sali nr 55.Zatrzymuję się zaniepokojona. Na ławce przed drzwiami siedzą chłopak z dziewczyną.  Szatynka opiera głowę o jego ramię i pochlipuje cicho. Dłuższą chwilę zajmuje mi rozpoznanie ich.Ten chłopak to Louis Tomlinson. A ta dziewczyna. ..zaraz jak ona się nazywała?  Evelyn, Danielle. .. nie, nie tak. Już mam! Eleanor Calder. Hmm... na żywo jest jeszcze ładniejsza. Nagle dziewczyna podnosi głowę i unosi brwi patrząc na mnie. Spuszczam wzrok. Niestety zbyt późno. Słyszę jak Eleanor pyta:
-Wszystko ok?
Szybko potakuję i chcę już iść, ale ta ponownie mnie zatrzymuje.
-Jesteś fanką?
Zaprzeczam.
Louis podnosi się z miejsca i odwraca do mnie tyłem. Za jego ramieniem widzę kilkoro ludzi stojących wokół szpitalnego łóżka. Staję na palcach żeby zobaczyć więcej, ale chłopak przewyższa mnie o dobrą głowę. Eleanor marszczy brwi spoglądając to na mnie to na niego.
-Lou coś się dzieje? -pyta go dając mi spokój. Dzięki Bogu.
Louis w odpowiedzi wzrusza ramionami.
Powoli zaczynam się wycofywać gdy nagle ze środka wypada drobna blondynka z szatanem o kręconych włosach. Można dostrzec w nich małe podobieństwo do siebie

nawzajem. Harry Styles. Ta druga musi być w takim razie jego siostrą.
-Gemma- zatrzymuje ją Harry-Poczekaj
Gemma zatrzymuje się tak gwałtownie, że Harry wpada na jej plecy. Blondynka obraca się gwałtownie i krzyczy na cały głos. 
-Jak dopadnę tą sukę, która go tak urządziła to zabiję ją gołymi rękami!
Odruchowo garbię się pragnąc schować się jak najlepiej. 
Pielęgniarka wychodząca za Gemmą karci ją delikatnie. Dziewczyna wzdycha głęboko po czym wybucha płaczem chowając twarz w ramieniu brata. 
Dopiero teraz dopadają mnie wyrzuty ramienia.Wiem jestem okropnym człowiekiem. 
Eleanor jakby dopiero teraz sobie o mnie przypomina:
-Chcesz czegoś jeszcze? 
Przełykam ciężko ślinę. 
-Jak z nim jest? 
-Niedobrze. -odpowiada dziewczyna po chwili wahania. 
-A...wiadomo kto to zrobił? 
Eleanor kręci głową. 
Zalewa mnie fala ulgi a jednocześnie czuję potężny ucisk w żołądku. 
-Mam nadzieje że wyzdrowieje. -mówię ledwo słyszalnym szeptem
-Ja też-Eleanor przytula się do Louisa- Ja też. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz