wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział 2

...you can't go to bed...
Przez resztki mojej świadomości przebija się znajoma melodia.
...without a cup of tea. ..
Ała! To boli.
...but maybe is the reason. ..
Szarpię głową w bok.To naprawdę boli.Czy ktoś mógłby to wyłączyć?
...that you talk in the sleep. ..
-Cholera-jęczę
Czuje że coś uderza mnie w bok.
-Aidan! Przestań! -znajomy głos.Mama?
-Mamo...-szepczę
Trzepoczę powiekami z trudem próbując otworzyć oczy.Kiedy je w końcu otwieram widzę biel.O nie...czyżbym trafiła do nieba?Ludzie ja mam za dużo grzechów na sumieniu.
-Lola?-teraz to na pewno Aidan.Tylko on mnie tak nazywa.
Obracam głowę w stronę głosów.I widzę mamę siedzącą na krześle z moim pięcioletnim bratem na kolanach

.



Kątem oka zauważam plątanine rurek i jakies białe urządzenie.Glowa boli mnie tak bardzo, że mam wrażenie ze zaraz eksploduje. Nigdy więcej przyjmowania wyzwań od pijanej Naomi.
-Cholera- powtarzam
Mama unosi brwi, a Aidan naśladuje mnie z zadowoloną miną.
-Cholera
Oboje zostajemy spiorunowani wzrokiem.
-Gdzie my jesteśmy? -pytam kładąc chłodna dłoń na pulsujące z bólu czoło

-W szpitalu -odpowiada mama
-Co? Gdzie? - zrywam się gwałtownie z miejsca ale zaraz musze wrócić do pozycji leżącej, tak jest mi niedobrze.
-Miałaś wypadek- wyjaśnia mama
Otwiera usta żeby coś dodać ale zamyka je gdy do sali wchodzi Jim jej mąż a mój ojczym. Ma na sobie fartuch lekarski co oznacza że jesteśmy w jego szpitalu.


-Jak samopoczucie? -pyta
-Do dupy-warcze opadające na twarde szpitalne poduszki
-Lauro- napomina mnie mama
Przewracam oczami. Nawet w takiej chwili ona musi mnie karcic.
-Nic dziwnego- Jim mach a moja kartą-Wstrząs mózgu, zwichnieta ręka i duża ilość alkoholu we krwi.
Mama zamyka oczy.
-Lauro-zaczyna, ale ja jej przerywam
-Mam wstrząs mózgu? I zwichnieta rękę? O ja pie...
-I.Duzy. Poziom. Alkoholu.We. Krwi. -cedzi mama przez zaciśnięte zęby
-A moja ręka i mózg to już mało ważne tak?-krzyczę poirytowana
Jim kładzie mi rękę na ramieniu żeby mnie uspokoić.
-Niestety z tym chłopcem jest o wiele gorzej.
-Z jakim chłopcem? -wtracam- Tam nie było żadnego chłopca.Owszem, Chace chciał mnie dowieźć ale powiedziałam mu ze wcale nie jestem tak pijana.
-Wcale mama paska śmiechem- Wcale nie byłaś pijana

Rzucam jej złe spojrzenie.
Jim tylko wzdycha.
-Zapadł w spiaczke
-Co? Jak... o co w tym wszystkim do diabła chodzi?
Mama nie wytrzymuje i zaczyna na mnie wrzeszczec.
-Lauro Elisabeth Gordon możesz się wreszcie zamknac i dać mi coś powiedzieć?
Zaciskam usta.
-Spowodowalas wypadek, byłaś pijana i teraz mało obchodzi mnie twój stan. Módl się żeby ten chłopak nie wniósł oskarżenia.
-Przecież on jest w spiaczce. Jak niby ma wnieść to oskarżenie? -wzruszam ramionami
Mama wyciąga ręce tak jakby chciała mnie udusić.
-Jak ty w ogóle Spowodowalas ten wypadek? -pyta Jim spokojnie-To była droga bez zakrętów nie padało. ..
-Mozliwe, że pomyliłam gaz z hamulcem- odwracam wzrok czekając na kolejną burę,


Ale mojej mamie chyba brak juz sił. Jej ręce opadają ze zrezygnowaniem. Jim posyła jej czułe spojrzenie. Fuj!
-Idźmy stąd Boże czemuś mnie ukarał taka córka? -mama wznosi oczy do nieba
-Tez cie kocham. -mowie z uśmiechem
Jim ukradkiem podsuwa mi tabliczkę czekolady i pilot do telewizora. Uśmiecham się do niego szeroko. Kiedy wychodzą włączam telewizor. Włącza się przy akompaniamencie trzaskow i szumów.W końcu wyświetla się obraz i słychać dźwięk. Odpakowuje czekoladę i juz chce ja zjeść, ale wszystko staje mi w gardle gdy widzę napis na ekranie
"Członek najslawniejszego boysbandu na świecie walczy o życie"
Cholera. Nie.Blagam nie.
Po sekundzie reporterka znika zastąpiona zdjęciem przystojnego blondyna.
-W nocy 13 września zdarzył się tragiczny wypadek z udziałem piosenkarza Nialla Horana.
To super. Moje życie jest skończone.
...like I love you. ..

3 komentarze:

  1. Omg! Swietne,lece czytac nastepny.

    OdpowiedzUsuń
  2. omg, dopiero teraz znalazłam Twojego bloga i napawdę już się wciagnęłam! Jak ona mogła zderzyć się z Niallem!?

    OdpowiedzUsuń