niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 12

...give you this give you that blow kiss take it back. ..
Logan patrzy na Nialla z politowaniem. Jego mina jawnie wyraża jego pogardliwie uczucia kierowane do blondyna.
-Co powiedziałeś? -pyta rozbawiony przesuwając mocny uścisk dłoni z mojego kołnierza na ramię
Niall miażdży go wzrokiem.
-Powiedziałem. Żebyś. Ją. Puścił. - cedzi przez zaciśnięte zęby
Logan parska śmiechem i zamiast poluźnić uścisk tylko go wzmacnia. Syczę z bólu.
-Niby dlaczego?
-Nie powinieneś wychodzić ze szpitala- mówię do Nialla zagłuszając sarkastyczne pytanie Logana- To jest sprawa między mną a nim.
Niall patrzy mi w oczy. Nie mogę wytrzymać jego spojrzenia i spuszczam wzrok.
-Nie odejdę stąd póki ten palant cię nie puści.
Logan jak na zawołanie puszcza moje ramię po czym rozpościera ręce jak ksiądz na kazaniu.
-Już. Zadowolony?
Od tej pory mogę przewidzieć wszystko co dalej zrobi.
-Nie powinieś wtrącać się w nieswoje sprawy- zaczyna spokojnym głosem
Klnę pod nosem.
-Może powinienem cię tego oduczyć? - robi kilka kroków w jego stronę
Niall ani drgnie. Obdarzam go pełnym podziwu spojrzeniem.
-Logan- rzucam ostro- Kevin
Chłopak odwraca się do mnie z poirytowaną miną
-Co Kevin?
-Kevin Black do cholery! - podnoszę głos
Logan zaczyna rozumieć. Widzę to po nim kiedy marszczy brwi a jego usta układają się w "O".
-Masz rację Ślicznotko- chwyta mnie za rękę a ja staram się jej od razu nie wyrwać. Niall marszczy czoło.
 Widocznie niezbyt rozumie to co dzieje się między nami. Cóż i niezbyt mu się dziwię

Uśmiecham się do niego szeroko żeby pozbył się wszelkich wątpliwości. Niall łapie się za głowę ale gdy odchodzimy nie protestuje.
-Gdzie jedziemy? - pyta Logan gdy wsiadamy do jego auta
Opieram nogi o deskę rozdzielczą.
-Myślałam że raczej ty to wymyślisz, w końcu to ty mnie porwałeś. 
Logan albo nie słyszy złośliwości w moim głosie albo po prostu udaje. Obstawiam to drugie.
-W takim razie pojedziemy do naszego miejsca. 
Kiedy odpala protestuję:
-Do jasnej cholery człowieku, nie ma żadnego naszego miejsca. To było kiedyś. Czy ty nie rozumiesz?
Chłopak ponownie mnie ignoruje i pyta:
-Tamten to był twój nowy chłopak? 
-Logan- warczę- Po pierwsze to nie jest mój chłopak a po drugie pieprz się. 
Logan piorunuje mnie wzrokiem. I tym razem ja go ignoruję.
-W takim razie wysiadaj nigdzie nie jedziemy- szczerzę się w uśmiechu. Doskonale. Dostałam tego czego chciałam. 
Wychodzę z samochodu trzaskając za sobą drzwiami. Logan nawet nie czeka aż odejdę tylko odjeżdża z piskiem opon o mało co mnie nie przejeżdżając. Pokazuję my środkowy palec i z zadowoleniem wracam do szpitala. Po trzech minutach wchodzę do sali Nialla. Chłopak siedzi na krawędzi łóżka  z twarzą ukrytą w dłoniach. Szturcham go delikatnie.
-Hej, Nialler
Blondyn podrywa się z miejsca przestraszony. Gdy widzi mnie szybko wstaje i mocno mnie przytula. Zaskoczona sztywnieję w jego ramionach ale po chwili odwzajemniam uścisk. 
-Nic ci nie zrobił? - odsuwa się ode mnie i chwyta moją twarz w dłonie oglądając ją ze wszystkich stron

Rzucam mu zdziwione spojrzenie. 
-Nie...nic, a tobie? 
Kręci głową. 
-Ja jestem nieważny. Myślałem że on ci coś zrobił. 
Uśmiecham się mimowolnie.
-Powiedziałam mu dość dobitnie żeby się pieprzył. 
Niall wybucha śmiechem. 
-Bardzo dobra uwaga. Wręcz idealna.
-Niall? - cholera
To znowu ona.Gemma Styles. Dlaczego? 
Odwracam się od Nialla ale nie zrzucam jego dłoni z mojej talii. Z triumfem obserwuję jak Gemma pochmurnieje. 
Dziewczyna ma na sobie czarną bluzkę z długimi rękawami i guzikami przy kołnierzyku, czarne skórzane rurki i buty na obcasie. Jej jasne włosy świetnie kontrastują z tą całą czernią. Co wcale nie znaczy, że bardziej ją lubię. Po prostu ma styl i jest ładna. Tyle. Niestety.
-Laura? - jej brwi prawie wyskakują metr ponad czoło
Salutuję jej.
-Witam. Wznawiam moją działalność w wolontariacie. 
Gemma krzywi się jeszcze bardziej. Nie mogę powstrzymać uśmiechu. 
-Gem? - zwraca się do niej Niall pytająco - Coś się stało? Gemma zmusza się do uśmiechu. 
-Nie nie  co się miało stać? Wszytko jest w jak najlepszym porządku. Zadowolony? 
W jej błękitnych oczach błyszczą łzy. Po chwili wybiega z sali. 
Niall otwiera usta zdezorientowany jej zachowaniem po czym przenosi wzrok na mnie.
-Co jej jest? 
Chcę wzruszyć ramionami w udać głupią, ale wygrywa ta maleńka chęć pomocy. 
-Ona jest w tobie zakochana.
Niall unosi brwi 
-Co? -wykrztusza
Przewracam oczami.
-Mam powtórzyć?  Zakochana. Jak ty możesz tego nie widzieć? Chyba wszyscy to widzą. Oczywiście oprócz ciebie. 
Niall nadal 
Gapi się na mnie ze zdumieniem. Potrząsam głową i odwracam się na pięcie.
-Ja już chyba pójdę. Do zobaczenia.
Niall mnie nie zatrzymuje. 
***
Wieczorem dzwoni do mnie Naomi. W jej głosie słyszę panikę. 
-Laura, możesz do mnie przyjechać? 
-Teraz? - mamroczę odrywając wzrok od ekranu telewizora. Mama zerka na mnie po czym wyciąga nogi do szklanego stolika.
-Tak, teraz. 
-Moment. 
Rozłączam się. 
-Mamo idę do Naomi. 
Mama zaciska usta. -Podwieźć cię? 
-Właśnie dlatego brakuje mi mojego samochodu. 
Kobieta śmieje się pod nosem i wychodzi z salonu po kluczyki od jej czerwonej hondy.
Ja idę na górę żeby się przebrać. Szybko ściągam z siebie wyciągnięte dresy i zakładam równie wygodne o ciepłe legginsy i długi biały sweter z nadrukiem.   Na nogi wciągam czarne trampki. Po czym szybko wybiegam na zewnątrz do mamy. Pięć minut później wysiadam pod domem Naomi. To znaczy rezydencją Naomi. Z basenem. 
Uprzedzam mamę że mogę zostać u niej na noc.
Drzwi otwiera mi Jenn- starsza siostra Naomi też blondynka ale o wiele dłuższych włosach. Jenn ma na sobie krwiście czerwoną elegancką sukienkę wiązaną na szyi.
-Jesteś wreszcie- mówi wychodząc z domu.- Naomi jest u siebie. Nie wiem o co chodzi. Cały dzień płacze. Ja wychodzę na bankiet. W lodówce macie szampana. Miłej zabawy.
Ta, właśnie taka jest Jenn Clark. 
Jenn macha mi na pożegnanie i posyła całusa po czym kręcąc biodrami odchodzi w stronę swojego Jaguara. 
Biegnę na górę do pokoju Naomi. W środku już siedzi ona razem z Silver. Blondynka ma Na sobie czarny top, do połowy rozpiętą zieloną koszulę w kratę, dżinsowe rurki i czarne trampki. Jasne włosy związała w niedbały warkocz. Erin jest ubrana w białą sukienkę z cekinami i szpilki na bardzo cienkich obcasach. 
Naomi podnosi głowę. Jej zielone oczy są opuchnięte of płaczu.
-Co się dzieje Clark? - siadam na łóżku obok niej. Silver posyła mi zmartwione spojrzenie.
Naomi wyciąga coś spod kołdry. 
-Spóźnia mi się- wykrztusza
-Co? - pytamy z Silver jednocześnie
-A dzisiaj rano zemdlałam.  I zjadłam hamburgera w szkolnej stołówce. 
-O Boże- Naomi nigdy ale to nigdy nie jadła hamburgerów. To był bardzo zły znak. Przecież jej linia musiała być zawsze w idealnym stanie.
-Jaja sobie radzisz Clark? - woła Silver- Nie mów że jesteś w ciąży. 
Naomi zamiera a Silver wybucha śmiechem. 
-No nie.
Otwieram szeroko oczy. 
-Naomi? - naciskam na nią delikatnie. 
Blondynka wybucha płaczem. 
-Naomi no co ty ja tylko żartowałam.- Silver próbuje ją pocieszać- Przecież to nieprawda- gdy Naomi kręci głową ona tez zamiera-Prawda? 
I wtedy Naomi pokazuje nam przedmiot który wyjęła spod kołdry. Test ciążowy. Z dwiema czerwonymi kreskami. 
-Jestem w ciąży- oznajmia blondynka zupełnie niepotrzebnie bo przecież ślepe nie jesteśmy. 
-Co? Jak? Gdzie? - wykrzykuje Silver
-A przede wszystkim: z kim? - dodaję
Naomi spogląda na mnie opuchniętymi oczami. 
-Z Harrym. Z Harrym Stylesem. 
O, cholera. 
...if I look inside your brain. ..






♥♥♥
Hej, kochani ;*
Przepraszam że tak długo no dodałam rozdziału ale miałam wiele na głowie. Między innymi byłam wczoraj na Kosogłosie. Tak wiem że jest y blog o 1D a ja ciągle o tym xD
polecam naprawdę warto to obejrzeć. Przez połowę filmy miałam łzy w oczach, a ta scena gdy Peeta rzucił się na Katniss. ..brak słów :'(
Ma Oscara ode mnie :D
Bye! 
♥♥♥

piątek, 28 listopada 2014

Bohaterowie

Laura Gordon



Niall Horan



Naomi Clark



Erin Silver


Louis Tomlinson



Eleanor Calder



Harry Styles



Gemma Styles



Zayn Malik



Liam Payne




Melinda Gordon




Jim Clancy








Logan West




Summer Johnson





poniedziałek, 24 listopada 2014

Rozdział 11

...so your friends been telling me...
Mama pozwala mi nie iść do szkoły. No dobra, nakazuje mi nie iść do szkoły. Zamiast tego zabiera mnie ze sobą do jej antykwariatu. Ubieram się w czerwoną koszulę w kratę, dżinsy i trampki, a włosy związuję we francuski warkocz.Kiedy przechodzę obok salonu dochodzą mnie dźwięki piosenki Little Mix Salute. Dziewczyny występują w jakimś programie porannym wszystkie ubrane w czarne topy z piór i obcisłe skórzane szorty. Nigdy nie rozumiałam ich gustu. Bo w końcu ich zespół jest bożyszczem głównie dziewczyn a one ubierają się na występy jak do klubu nocnego. To znaczy nie wszystkie. Cóż nie chciałabym być sławna jeśli musiałabym się tak ubierać.
W antykwariacie czeka już Dehlia przyjaciółka mojej mamy i jej współpracownica. Dehlia ma syna Neda dwa lata ode mnie starszego.
-Cześć Mel - wita się z mamą po czym jej wzrok pada na mnie- Laura?
-Ta- mruczę po czym wlokę się na zaplecze.
Słyszę jak Dehlia pyta o coś szeptem moją mamę, która odpowiada jej równie cichym głosem, ale jednak udaje mi się wyłowić imię Logan. Przewracam oczami i rzucam się na kanapę. Żałuję, że nie zabrałam mu tego telefonu. Mogłam dostać w twarz ale przynajmniej miałabym jakiś środek kontaktu. Nagle do głowy wpada mi głupi pomysł.
-Mamo, idę! -wołam wybiegając z zaplecza i strasząc przy tym klienta oglądającego lalki z porcelany. Upuszcza właśnie trzymaną, która z hukiem spada na podłogę i rozbija się.
-Ups- powstrzymuję śmiech kiedy czarnowłosy schyla się i szybko podnosi
Lalkę. Mama piorunuje mnie wzrokiem i pomaga mu pozbierać lalkę do kupy.
-Zapłacę- mówi klient
-Nie trzeba, naprawdę. Zdarza się.- uspokaja go mama jednocześnie pokazując mi żebym już szła bo ma mnie serdecznie dość
Wychodzę stamtąd w euforii. Biorę taksówkę do szpitala Jima. Dziesięć minut później wparowuję na salę operacyjną gdzie właśnie mój ojczym operuje.
-Wracam do wolontariatu- oznajmiam mu i trzem osłupiałym pielęgniarkom
Jim zrywa maskę z twarzy po czym chwyta mnie za ramię i wyciąga z sali.
-Zwariowałaś? A zresztą czy nie powinnaś być dzisiaj w szkole?
-Mama zakazała mi tam chodzić- wyjaśniam- Potrzebuję nowego telefonu.
-Tak, tak wiem- Jim ociera czoło dłonią- W moim gabinecie w biurku trzecia szuflada po lewo.
Uśmiecham się do niego promiennie po czym biegnę do gabinetu. Odnajduję mój fartuch ale różowe kapcie omyślnie ignoruję i znajduję w szufladzie nowiutkiego IPhone. W myślach wielbię Jima i jego kasiasty portfel. Pięć minut później wchodzę do sali Summer Johnson. Przy jej łóżku siedzi jakaś myszowłosa dziewczyna w czarnych koronkowych szortach i identycznym fartuchu jak mój. Na plakietce widnieje imię Carolyn. Carolyn podrywa się ze swojego miejsca a Summer nawet na chwilę nie przestaje mówić. To chyba jedyny znany mi człowiek, który wymawia więcej niż dwieście słów na minutę.
-Kim ty jesteś i co ty tu robisz? - Carolyn obrzuca mnie podejrzliwym spojrzeniem
-Zastępujesz mnie- informuję ją z uprzejmym uśmiechem- Nie jesteś już potrzebna
Carolyn otwiera
Usta żeby coś powiedzieć pewnie mnie wyzwać ale ja kręcę głową i kładę palec na ustach
-Cii. ..nie musisz dziękować. 
Carolyn spogląda na Summer która nagle umilkła.
-Tak możesz już iść. -dziewczynka uśmiecha się promiennie i pokazuje mi kciuk
Carolyn wychodzi oburzona a ja siadam na jej miejscu przy łóżku Summer. 
-Wiedziałam że wrócisz- woła rozradowana 
Uśmiecham się potakując. 
-Takie rzeczy się wie od razu kiedy się poznaje człowieka. Ja jestem akurat dobrym oceniaczem charakterów.
Powstrzymuję się od śmiechu. 
-Gramy w monopol? -proponuje dziewczynka
Nie mam innego wyboru jak się zgodzić. 
***
Po godzinie spędzonej z Summer o dziwo nie mam wszystkiego dość. Znajduję jeszcze siłę żeby zajrzeć do Nialla. 
-Hmm. ..hej -mruczę wślizgując się do jego pokoju
Blondyn siedzi na łóżku ze słuchawkami w uszach i zamkniętymi oczami. 
-Niall? - dotykam lekko jego ramienia
Chłopak podrywa się z miejsca przestraszony. Gdy zdaje sobie sprawę z mojej obecności wyrywa słuchawki z uszu i szybkim gestem przeczesuje włosy palcami przez co są jeszcze bardziej rozczochrane. Urocze.
-Przyszłaś- stwierdza ze zdumieniem
-No tak. Przyszłam. - uśmiecham się do niego niepewnie.
Niall pokazuje mi żebym usiadła obok niego. 
-Myślałem że nie przyjdziesz. Wczoraj pisałem ci smsa. 
-Zgubiłam telefon. A i mam nowy numer.
Wymieniamy się numerami. Uświadamiam sobie że Niall Horan jest pierwszą osobą na mojej liście kontaktów. Czy to się naprawdę dzieje? 
-Słyszałem że El Lou i Harry byli wczoraj na przedstawieniu
W twojej szkole.Louis powiedział mi też że jakiś chłopak cię napastował. 
-Nie napastował mnie - protestuję- Po prostu...zdenerwował się. 
-O co? - Niall marszczy brwi
Odpowiadam zgodnie z prawdą. -O ciebie. 
Chłopak unosi brwi pytająco. 
-To mój były- dlaczego ja mu to mówię? Nie rozumiem siebie.-Bywa trochę zaborczy nawet po naszym zerwaniu. Chyba uważa że jestem tylko jego. Kiedyś byłam w nim cholernie zakochana a teraz...sama nie wiem- wzdycham i milknę
Niall nie odzywa się ani słowem co uznaję za dobry znak. A słowa się ze mnie wylewają. 
-Trafił do poprawczaka za pobicie jednego chłopaka i..mnie. 
Niall otwiera szeroko oczy i juz otwiera usta żeby coś powiedzieć ale ja szybko dodaję. 
-To nie było nic wielkiego. Lekkie zadrapanie, może siniak. Popchnął mnie tylko na ścianę. - bąkam pod nosem
Kłamię. Nadal mam bliznę od noża na udzie. I nadal boli gdy na nią patrzę. 
Niall obejmuje mnie ramieniem. Opieram głowę o jego klatkę piersiową. 
-Przysięgam ci że od tej pory nie odważy się ciebie tknąć. 
Uśmiecham się słabo. 
-No to o czym jest ta twoja książka? 
Mistrz zmian tematu. 
-Chciałbyś wiedzieć. - pokazuję mu język
-O czyli znowu tak gramy? Okej. Chciałbym wiedzieć o tobie wiele rzeczy. Ulubiona aktorka. 
-Jennifer Lawrence. 
-Jesteś do bólu przewidywalna. Piosenkarka? Jeśli powiesz mi ze Lorde to przysięgam zamorduję. 
-Nie.Katy Perry.
Niall unosi oba kciuki do góry szczerząc się przy tym w uśmiechu. 
-Doskonały wybór. Hmm. ..ulubiony piosenkarz? 
-Niall Horan - oczywiście
Niall wybucha śmiechem. Lubię jego śmiech. Taki...prawdziwy. Cholera, co jest ze mną nie tak? 
-Zespół? 
-Głupie pytanie.One Direction. 
Jego uśmiech jest tak uroczy...
-A...
Przerywa mu Jim bez pukania wparowujący do środka. 
-Laura mogę cię prosić na chwilę? - nie zwraca uwagi na nasze złączone dłonie ani na to że siedzimy przytuleni i odskakujemy od siebie jak oparzeni. 
-Jasne- posyłam uśmiech Niallowi i idę za Jimem na korytarz
-Co się dzieje? 
-Wracasz do domu. Natychmiast. 
-Co? Ale. ..
Jim podnosi dłoń do góry co każe mi się zamknąć. 
-Masz tu na taksówkę. Zostaw fartuch mi. Do domu. Prosto do domu. 
Słucham go bez słowa sprzeciwu.Bo wiem że musiało się coś stać. Piszę smsa do Nialla w którym go przepraszam i obiecuję że odwiedzę go jutro. Odpisuje mi pytaniem "Co się stało? ? ".
Cóż, sama nie wiem.
Albo chciałabym wiedzieć. 
Dowiaduję się dość szybko gdy na parkingu zauważam czarne porsche carrera należące do Logana. Rozglądam się wokół siebie przestraszona.I wtedy go widzę. Stoi przy stojakach na rowery oparty nonszalancko o ścianę. Rozmawia z całkiem ładną dziewczyną ubraną w czarną skórę i rurki. Motocyklistka. Logan ma rozczochrane włosy co nadaje mu widok niewinnego aniołka. 
Albo nadawałoby gdyby nie ta blizna przy oku.
Dziewczyna wyraźnie z nim flirtuje. Tak właśnie wyglądał nasz związek. On mógł przespać się z całą szkołą a ja nie mogłam napomknąć o tym ani słowem. Ja rozmawiałam z jakimś chłopakiem on startował do niego z łapami. A na mnie krzyczał. Przeważnie 
Kończyło się tylko na tym.
Próbuję chyłkiem wycofać się z powrotem do szpitala ale wtedy on mnie zauważa. Podnosi głowę a jego lodowate niebieskie oczy lądują wprost na mnie. 
Klnę po nosem i próbuję udawać że wcale go nie widzę. Niestety za późno. On już biegnie w moją stronę zostawiając samą tą biedną dziewczynę. 
-Ślicznotko, zaczekaj- łapie mnie za ramię, a ja cała sztywnieję pod wpływem jego dotyku. -Gdzie idziesz? 
Uśmiecha się do mnie wesoło. Tak jakby nigdy nie poharatał mnie nożem a wszystkie kłótni i przyciskanie mnie do ściany były tylko grą mojej zbyt bujnej wyobraźni. 
Patrzę mu prosto w oczy z twardym wyrazem twarzy. Nie pokażę po sobie emocji. Potrafię być suką bez uczuć. 
-Tęskniłem za tobą. Wiesz noc bez ciebie jest jak...-gdy zaczyna głaskać moją szyję nie wytrzymuję
-Przestań. Jesteś podłym sukinsynem. Myślisz że ja uwierzę w te wszystkie twoje gierki? Że niby już nie pamiętasz co zrobiłeś mi i Kevinovi? 
-Przejmujesz się tym frajerem? 
-On nie był frajerem- warczę- I dla twojej wiadomości wcale z nim nie spałam. Nie jestem tanią dziwką jak uważałeś przez cały nasz związek. 
Rysy twarzy Logana twardnieją. A ja nagle zaczynam żałować swoich słów -Za kogo ty się do cholery uważasz? - łapie mnie za kołnierz koszuli 
-Puść ją. 
Logan odwraca się ze zdumionym wyrazem twarzy.A ja dopiero po dłuższej chwili rozpoznaję ten głos. 
Niall. 
...i'm half a heart without you. ..






♥♥♥
Hej, kochani ;*
Boże jestem padnięta. Stałam dzisiaj na mrozie ponad godzinę czekając na spóźniony pociąg. Niby miałam na 10:35 no ale jednak.
.
Miałam tylko trzy lekcje :D
a potem wizytę księdza
nie ma to jak proboszcz drażniący się z twoim psem xD
byle do piątku, w sobotę idę na Kosogłosa ;)) <wielka radość>
XX
Bye! 
♥♥♥

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 10

...let's have another toast to the girl almighty. ..
Gapię się na nią bez słowa. Gemma Styles chce ze mną porozmawiać. Ciekawe o czym? -Jasne- już nie udaję ucieszonej. Traktuję ją tak jak ona mnie. Czyli z zimną obojętnością.
-Może chodźmy tam - blondynka wskazuje na kulisy. Rzucam jej zdziwione spojrzenie, ale nie protestuję i idę za nią. Siostra Harrego siada na małej kanapie przy lustrze i przegląda się w nim poprawiając przy tym długi kucyk.
-Odpieprz się od Nialla- mówi nagle
Proszę, proszę. Ktoś tu jest zazdrosny. I nie lubi owijania w bawełnę.
Uśmiecham się pod nosem rozbawiona.
-Nawet nie zamierzam się do niego zbliżać. Wczoraj to on po mnie zadzwonił. I tylko rozmawialiśmy. Zresztą nie masz prawa ustalać z kim może się spotykać. On już jest dorosły dla twojej wiadomości. Gemma przewraca oczami.
-Po prostu odwal się od niego i miejmy to już za sobą, ok?
-Ok -posyłam jej szeroki uśmiech na który odpowiada parsknięciem.
-Mam nadzieję.
Patrzy na mnie jeszcze przez chwilę po czym kręci głową i wstaje z miejsca.
-Mam nadzieję cię już nigdy nie zobaczyć, jasne?
Przewracam oczami ale kiwam głową. W końcu Gemma wychodzi z pomieszczenia i podchodzi do rudej dziewczyny w białej sukience. To chyba Maddy Mead jedna z drugoklasistek. Skąd one się znają?
-Hej Gordon chodź na widownię. Zaczyna się- z zamyślenia wyrywa mnie głos Naomi. Moja przyjaciółka ciągnie mnie za rękę i prowadzi do pierwszego rzędu. W którym ku mojemu wielkiemu zdziwieniu siedzą Harry Styles, Eleanor
Calder oraz Louis Tomlinson. 
Eleanor jest ubrana w niebieską koszulę w kratę wciśniętą w obcisłe rurki i brązowe kowbojki. Uśmiecha się na mój widok i macha mi ręką. Louis i Harry też obdarzają mnie uroczymi uśmiechami. Kieruję pytające spojrzenie na Naomi. Ta ignoruje mnie i siada obok Harrego, który niemal natychmiast otacza ją ramieniem i całuje w policzek. Wytrzeszczam na nich oczy. 
-Siadaj Lauro- Eleanor zwraca się do mnie moim prawdziwym imieniem bez ani jednego zająknięcia 
Spełniam jej polecenie i zajmuję miejsce między nią a Naomi wtuloną w Harrego. 
-Co im się stało? - pytam Eleanor
-Miłość- odpowiada Louis przykładając dłoń do serca i głęboko wzdychając. 
Parskam śmiechem. Jak można się zakochać po jednym dniu znajomości?  Przecież ona go nie zna. 
-Harry- zwracam się do chłopaka- Co Naomi miała pod płaszczem? Strasznie mnie to nurtuje.
Blondynka płonie rumiencem i pokazuje mi że później mnie zabije a Harry walczy z uśmiechem. 
To mi wystarcza.
Louis wybucha śmiechem a Eleanor kręci głową z niedowierzaniem. Otwiera usta żeby coś powiedzieć ale przerywa jej panna Lorenz wbiegająca na scenę i zapowiadająca przedstawienie. Półtorej godziny później wzdycham z zadowoleniem gdy sztuka wreszcie dobiega końca. Wiem jestem okropna. W końcu moja przyjaciółka grała główną rolę. 
-Idę do toalety - szepczę do Naomi ale ta mnie nie słucha wpatrzona w oczy Harrego. Wymieniam znaczące spojrzenia z El i Lou po czym wychodzę do łazienki. Kiedy z niej wychodzę wpadam na czarnowłosego 
Chłopaka. Podnoszę głowę i już chcę go ochrzanić gdy napotykam spojrzenie intensywnie błękitnych oczu.
-Logan- wykrztuszam z siebie oniemiała
Chłopak wpatruje się we mnie jakby urosła mi druga głowa. 
-Ślicznotka. ..to znaczy Laura. Cześć. 
-Cześć. - wbijam wzrok w ścianę za nim- Co ty tu robisz? 
-Wracam do szkoły. Wypuścili mnie wcześniej. 
Przełykam ciężko ślinę. 
-Co? 
-Dlaczego mnie nie odwiedziłaś? Nie zrobiłaś tego ani razu. 
-Nie...miałam. ..czasu- jąkam się próbując ukryć przerażenie
-Tęskniłem za tobą -Logan dotyka mojej twarzy- Nic się nie zmieniłaś. 
-A ty owszem- mówię spoglądając na bliznę przy prawym oku na jego nieziemsko przystojnej twarzy. -Nie poznałaś nikogo prawda? Kręcę głową. 
-To dobrze. Doszły mnie pewne słuchy. Chace Archibald. ..
-On nic nie zrobił. Nie rób mu krzywdy- wtrącam szybko
-Nie zamierzam- Logan udaje urażonego moim pomysłem- Skąd ci to przyszło do głowy Ślicznotko? 
Cóż mam wiele powodów by tak sądzić. Może na przykład to ze właśnie wyszłeś z poprawczaka, a jeszcze toczy się sprawa o twoją przyszłość w więzieniu. 
-Puść mnie -szepczę gdy przyciąga mnie do siebie i pochyla się nade mną
-Co powiedziałaś? Nie usłyszałem. 
-Puść mnie - wydaję z siebie cichy pisk.
Nienawidzę go.Nienawidzę siebie między innymi za to że mimo to chcę żeby mnie pocałował. Mało tego. Ja tego pragnę. 
-Ślicznotko. ..
Zaczynam płakać. 
-Proszę puść mnie. Proszę- szlocham a Logan patrzy na mnie ze zdziwieniem po czym bez słowa odsuwa się ode mnie. Zakrywam twarz rękoma 
Trzesąc się z nadmiaru emocji.Logan stoi niezdecydowany. 
-Ja nie chciałem, przepraszam. Nie rozumiem. Lauro proszę spójrz na mnie.
Opanowuję się na tyle żeby odsunąć dłonie od twarzy. 
Logan chwyta moją dłoń delikatnym gestem.Takim za który go kochałam. 
-Zależy mi na tobie.Nadal. - uśmiecha się do mnie
I wtedy dostaję smsa. Wyrywam dłoń z jego uścisku tak gwałtownym gestem że on odskakuje. Wyjmuję swoją komórkę z kieszeni i odczytuję wiadomość. 
*Przepraszam za wczoraj. Nie wiedziałem, że Gemma wpadnie tak bez zapowiedzi. Jeśli jeszcze mnie nie nienawidzisz to proszę przyjdź do mnie wieczorem. 
N.*
Uśmiecham się pod nosem. I zaraz przychodzi drugi sms. 
*PS:
Mój nos potrzebuje pocieszenia. I o czym jest twoja książka? *
Nagle Logan wyrywa mi komórkę z ręki. Walczę z odruchem uderzenia go.Bo wiem że oddał by mi dwa razy mocniej.
Chłopak czyta smsa a jego brwi wędrują coraz bardziej w górę 
-Kto to jest? -warczy ściskając w dłoni mój telefon
-Nie twoja sprawa- bąkam niepewnie. 
Nienawidzę tego co on ze mną robi. 
-Kto to jest? - podnosi głos
Nie płacz, nie płacz, nie płacz. 
-Znajomy. Jest w szpitalu. - próbuję odebrać mu moją własność, ale on odpycha mnie od siebie.Po czym przyciska mnie do ściany. 
-Kłamiesz- cedzi przez zaciśnięte zęby
-Hej! -słysząc głos Louisa prawie płaczę z ulgi- Zostaw ją !
Logan rzuca mi pogardliwe spojrzenie po czym bez słowa puszcza mnie i odchodzi. 
Louis natychmiast do mnie podchodzi. 
-Nic ci nie jest? Kto to do cholery był? 
Kręcę głową. 
Milczę. 

***
Logan West powrócił. 
A z nim cały ten koszmar.
Całkowicie zapominam o Niallu. A moją komórkę ma Logan. Nie zamierzam jej zabierać. Kupię sobie nową. 
Z nim się nie zadziera 
Dlaczego ja się w to wplątałam? 
-Proszę- wołam gdy do drzwi mojego pokoju ktoś puka
Do środka wchodzi mama.Ma na sobie białą kurtkę i spódnicę. Dopiero co wróciła z antykwariatu. Na jej twarzy maluje się troska.
-Co się dzieje? - pyta siadając na łóżku obok mnie
Kręcę tylko głową. 
-Dzwoniła do mnie twoja wychowawczyni. Podobno uciekłaś z lekcji. 
-Nie uciekłam- protestuję cicho- Po prostu poszłam do domu. Źle się czułam. 
Mama patrzy na mnie z przechyloną głową. 
-Naprawdę? -głaszcze mnie po włosach i przyciąga do siebie. Czuję się jakbym znowu miała pięć lat.Wybucham płaczem. 
-Logan. ..wrócił. -wykrztuszam
Mama sztywnieje i przytula mnie mocniej. 
-I potrzebuję nowej komórki. 
-Nie pytam dlaczego. 
-To dobrze. 
Mama całuje mnie w czubek głowy po czym wstaje z łóżka. 
-Porozmawiam z Jimem. 
-O czym?
-Możemy przenieść cie do innej szkoły. 
-Nie! Mamo nie chcę rozstawać się z Naomi ani Silver. Mam tu przyjaciół okej? Oni będą mnie wspierać. 
-Ale Logan. ..
-Będę go ignorować. 
Mama wzdycha ale kiwa głową. Ma już wyjść ale zatrzymuje się przy drzwiach. 
-Lubisz tego Nialla? 
Unoszę brwi.
-Skarbie uważaj, proszę cię. On nie może się dowiedzieć. 
-Nie dowie się- mamroczę
-Ale mały romans nikomu nie zaszkodzi- kobieta uśmiecha się niewinnie
-Mamo- rzucam w nią poduszką ze śmiechem- Jesteś obrzydliwa. 
Mama uchyla się po czym prostuje z szerokim uśmiechem na twarzy. 
-Moje słońce- nazywała mnie tak gdy byłam mała- wiem ze sobie poradzisz. W końcu jesteś z mojej krwi.
Pokazuję jej kciuk a potem żeby opuściła ten pokój. 
Kiedy wychodzi opadam na łóżko bez sił. 
...let's pray we stay young, stay made of the lightining. ..






♥♥♥
Hej ;*
A więc tak nowa postać z przeszłości Laury, żeby zrobiło się trochę mrocznej i tajemniczo. 
;)
Mam nadzieje że wam się spodoba. :D
Zaraz muszę iść do kościoła :( bierzmowanie xD i akurat dzisiaj muszę mieć katechezę. Masakra ;/
Bye!
XX
♥♥♥


sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 9

...yeah I like when you smile girl. ..
-Ty sobie jakieś jaja robisz czy co?- mruczę pod nosem
Rozglądam się jeszcze wokół siebie w obawie,że coś przeoczyłam. Kiedy upewniam się tylko,że naprawdę tutaj go nie ma klnę na cały głos i robię zwrot w stronę drzwi. Wracam na imprezę. Nie zamierzam marnować czasu na kogoś takiego. Już chwytam za klamkę, gdy ktoś wrzeszczy:
-Bu!
Wydaję z siebie okrzyk strachu po czym obracam się gwałtownie na pięcie z wyciągniętą pięścią. I nie wiem jak to się dzieje, ale przywalam w twarz Niallowi Horanowi. Chłopak też krzyczy, ale z bólu.
-O-o -wykrztuszam z siebie- O Boże, przepraszam, przepraszam ja...nie chciałam, naprawdę. To znaczy. .. czy ciebie do diabła popieprzyło?  Gdybym tylko chciała to już byś nie żył. Masz szczęście że jestem pijana i do końca nie koordynuję swoich ruchów. Uwierz mi Laura Gordon umie porządnie przywalić.
Niall odsuwa dłoń od nosa, który jest cały w krwi. Otwieram szeroko oczy i ponownie zalewam go falą przeprosin. Chłopak unosi rękę, żeby mnie przystopować, po czym sięga po chusteczkę, którą przyciska do nosa.
-Nie jest złamany, prawda? -pytam z nadzieją
Niall kręci głową.
-Nie jest. To moja wina. Nie powinienem tak cię wystraszyć.
Potakuję. No bo to jest jego wina.I ja nie zamierzam tego kwestionować.
-Siadaj- wskazuje mi miejsce na łóżku- Porozmawiamy
-O czym?  -marszczę brwi siadając na wskazanym przez niego miejscu.Po sekundzie Niall przysiada się obok mnie.Dzieli nas jedynie kilka centymetrów co zauważam z lekkim skrępowaniem.
Niall zerka kątem oka na moje gołe nogi pewnie myśląc, że nie widzę. Krzyżuję je znacząco przy tym chrząkając. Blondyn szybko się odwraca, ale i tak udaje mi się dostrzec rumieńce na jego policzkach. Uśmiecham się pod nosem.
-Jeśli wolisz wrócić na imprezę-zaczyna Niall
-Nigdzie nie wracam. Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele. Po prostu już tu przyszłam, no nie? Więc po to mam tam wracać?
Niall uśmiecha się szeroko.
-To dobrze. Wiesz Liz. ..to znaczy Lauro- poprawia się szybko a ja sztywnieję- Nie martw się wcale nie chcę wiedzieć dlaczego nie podałaś swojego prawdziwego imienia. To tylko i wyłącznie twoja sprawa. Na pewno miałaś jakiś ważny powód.
To prawda. Miałam.
-Od jak dawna mieszkasz w Londynie? -tak szybko i zręcznie zmienia temat, że prawie tego nie odczuwam.
-Całe swoje życie. Urodziłam się tu i mieszkam tu osiemnaście lat. -wydymam wargi- Ale po szkole wyprowadzę się do Los Angeles.
Niall unosi brwi.
-Dziewczyno, przecież to jest na drugim końcu świata. Dlaczego tam?
-Miasto aniołów i w ogóle. Ciepło- wzruszam ramionami- Łatwo można zaistnieć w show biznesie.
-A zamierzasz?
Przyglądam mu się przez chwilę.
-Wiesz co jeszcze nigdy nikomu temu nie mówiłam. - zagryzam wagę -Piszęksiążkę- wyrzucam z siebie tak szybko, że słowa zlewają się w jedno.
-Co?  - pyta Niall przysuwając się bliżej mnie
Spuszczam wzrok.
-Piszę książkę. - powtarzam cicho
-Ej zaraz czekaj. Czy to jest dla ciebie coś złego skoro tak się tego wstydzisz?
-Nie wstydzę się
Protestuję słabo.
Niall wzdycha głośno.
-Hej- odgarnia włosy z mojej twarzy i unosi mój podbródek do góry.Patrzy mi w oczy. I oboje nieruchomiejemy. Niall przesuwa wzrok na moje usta a ja wtedy odsuwam się od niego. Blondyn zaciska usta.
-Chodzi mi o to, że powinnaś być z tego dumna. Robisz coś zupełnie innego od innych. Jesteś wyjątkowa. Rozumiesz? Aniele. ..-milknie
Jak on mnie nazwał? Aniołem?
-Towarzystwo w jakim się obracam raczej tego nie pojmuje.Kocham ich wszystkich. Naomi, Silver i innych, ale...wiesz elita i te sprawy.
Niall kiwa głową.
-Rozumiem. Ale jeśli to twoi przyjaciele to oni też powinni to zrozumieć.
Kiwam głową zmuszając się do uśmiechu.
-Dzięki panie dobra rada. Ale nie skończyliśmy tamtego tematu.
Niall zaczyna się bawić moimi włosami a robi to tak naturalnym gestem , że przechodzą mnie dreszcze.
-Mieszkam tu od trzech lat a nadal nie mogę się przyzwyczaić do tego całego ogromu, hałasu i no wiesz...pochodzę z małego miasta. Mullingar w Irlandii.
-Wiem- wtrącam ze śmiechem- Oglądałam X Factor.
Niall uśmiecha się ponownie przesuwając dłonią po moich lokach. Rozluźniam się.
-No to o czym jest ta twoja książka? - pyta niby mimochodem
Trącam go w ramię.
-Chciałbyś wiedzieć.
-Chciałbym wiedzieć o tobie wiele rzeczy.Ulubiony kolor, książka, film i najprzystojniejszy aktor.
-Błękitny, Delirium, Igrzyska Śmierci i Josh Hutcherson.
Niall wybucha śmiechem.
-To dopiero początek- zapowiada z zawadiackim uśmiechem
Patrzy na mnie jeszcze przez chwilę

-Ludzie często oceniają nas wyłącznie przez fasadę- odwraca ode mnie wzrok -Tak jest ze mną. Ten grzeczny chłopczyk z zespołu, flirciarz. ..
-Dziwka- wyrzucam  z siebie -A tylko dlatego, że chłopcy jakimś cudem się do mnie kleją. Cholera, ja jestem dziewicą. Ale żadna z tych prawdziwych dziwek w życiu w to nie uwierzy.
Niall kręci głową.
-Mogliby chociaż raz naprawdę z nami porozmawiać. Poznać nas lepiej. ..-urywa gdy do środka bez zapowiedzi wpada drobna blondynka. Gemma. Odskakujemy od siebie z Niallem. Gemma ma na sobie dziwną spódnicę z ekstremalnie krótkim przodem a długim do ziemi tyłem, do tego ta spódnica jest w nadrukach abstrakcyjnych figur, czarny top i skórzaną kurtkę. Blond włosy związała w niechlujny kok. Uśmiecha się ale gdy dostrzega mnie ten uśmiech schodzi z jej twarzy. Wstaję szybko i zmierzam do wyjścia.
-Laura zaczekaj- Niall próbuje mnie zatrzymać- Dokąd. ..
Gemma ostentacyjnie odsuwa się od drzwi żebym juz wyszła.
-Laura? A nie przypadkiem Liz?
-Gem- ofukuje ją Niall- Laura poczekaj.
Ale ja już dawno jestem za drzwiami.
***
Gem.Nazwał ją Gem.
Tylko o tym myślę następnego dnia.
-Gdzie wczoraj tak nagle zniknęłaś? -pyta Silver zgarniając swoje czarne włosy pod czepek. Dziewczyna jest ubrana w białą długą tunikę z szerokimi rękawami i brązowym fartuchem.
Jesteśmy w garderobie szkolnej oczekując na premierę przedstawienia w którym Silver gra główną rolę.
-Gdzie ta Naomi do jasnej cholery?
Jak na zawołanie przybiega Naomi ubrana w biały sweter, czarną Plisowaną spódnicę i czarne pantofle. Wokół szyi ma zawiązaną zieloną apaszkę a na głowie granatowy beret w stylu francuskim. Blond włosy skręciła w ciasne loczki.
-Naomi? - chwytam za jej apaszkę- Przecież ty nie nosisz apaszek.
Dziewczyna odsuwa się ode mnie szybko co tylko wzmaga moje podejrzenia. Błyskawicznym ruchem ściągam jej apaszkę z szyi. Naomi piszczy cienkim głosem i próbuje zasłonić szyję w ostatniej próbie kamuflażu.
-Clark cholera uspokój się - Silver łapie ją za ramię po czym wybucha śmiechem- Przecież to tylko malinka. Co tu tak ukrywać?
Śmieję się razem z nią a Naomi wydyma wargi z oburzeniem.
-Przyznaj się kto ci ją zrobił- Silver ponagla ją ruchem ręki
Naomi spogląda w sufit
-Harry Styles.
Obu nam opadają szczęki.
-Kto? - wrzeszczy Silver- Co ty pieprzysz Clark?
-Harry Styles z One Direction.-powtarza blondynka spokojnie
Silver otwiera usta żeby powiedzieć coś jeszcze ale właśnie panna Lorenz biega po sali i wzywa wszystkich aktorów do siebie. Naomi patrzy za nią z uśmiechem po czym bez słowa odchodzi. Unoszę brwi i przeglądam się w lustrze.Mam  na sobie beżowy sweter w kropki, dzinsowe szorty i trampki. Włosy związałam w kok i przewiązałam czerwoną bandamą.  Uśmiecham się do siebie rozbawiona całą tą sytuacją po czym wychodzę na widownię. Nagle wpadam na blondynkę ubraną w czarną suknie bez pleców z granatowym haftem. Rozpoznaję ją po chwili chociaż nie rozumiem po jaką cholerę się tak odpieprzyła.
-Gemma- zmuszam się do uśmiechu
-Laura- Gemma piorunuje mnie wzrokiem- Porozmawiamy?
... it's everything about you...










♥♥♥
Hej! ♡♡♡
Jak wrażenia po teledysku?
Ten moment z Niallem tak jakby patrzył ci się prosto w oczy i ten jeb Hazzy o lód. Jednym słowem idealny *.*
XX
Bye!
♥♥♥

środa, 19 listopada 2014

Rozdział 8

...front pages of your pictures. ..
Cały następny dzień schodzi mi, Naomi, Silver i Adrianie na przygotowaniach do wielkiej wieczornej imprezy Naomi. Blondynka co chwila wysyła mnie do różnych sklepów po odbiór zamówienia:niezależnie od tego czy to tort, alkohol czy  satynowe zasłony. Jak na razie dobrze mi idzie:zbiłam tylko jeden komplet kieliszków. I z tego JEDNEGO powodu Naomi chciała mnie zabić.
-Boże, Clark wyluzuj.To tylko impreza. -gdy drze się na mnie już po raz dziesiąty przewracam oczami i rzucam składaną właśnie serwetkę na ziemię- Nikt nie będzie zwracał uwagi na ułożenie pieprzonych serwetek. A po godzinie twój dom będzie cały zarzygany i niewiadomo jeszcze co.A i tym razem zamknij swoją sypialnię na klucz. Nie chcę znowu oglądać półnagiej Madison Oliver. Mogłaby juz zrzucić te kilka kilo. To że jej chłopak gra w NBA nie oznacza, że może pokazywać swoje ciało całemu światu.
Naomi słucha mojego wywodu z dziwnym wyrazem twarzy.
-No co? Naprawdę tak jest.
-Hej, dziewczyny- słysząc głos Annie Wilson mam ochotę dać nura pod stół. Dziewczyna w podskokach dociera do nas.W dłoniach trzyma butelkę wódki.
-Wstęp dopiero za dwie godziny- informuję ją ze sztucznym uśmiechem
Annie odpowiada uśmiechem jakby w ogóle nie słyszała aluzji w moim głosie.
-Przyszłam wam pomóc. W końcu jesteśmy w jednym teamie, prawda?
-Nie, nieprawda- opieram dłoń na biodrze- Kto ci takich bzdur nagadał?
Widząc posmutniałą minę Annie Naomi kładzie dłoń na moim ramieniu.
-Gordon daj jej spokój. Przyda nam się pomocna dłoń. Zwłaszcza, że tobie dzisiaj wszystko leci z rąk.
Mruczę coś pod nosem i odwracam się od niej w niemym geście zgody.
-Rozwieś te balony tam, kochanie- mówi do niej Naomi cicho.Gdy Annie oddala się podśpiewując coś pod nosem blondynka trąca mnie w bok.
-Naprawdę się przyda.
Kiwam głową, ale nic nie mówię.
Naomi przygląda mi się z boku przez chwilę po czym pyta:
-Co u Nialla?
Sztywnieję.
-Skąd mam to wiedzieć?  - śmieję się nerwowo
-Wygadałaś się przed Chacem, a zraniony Chace Archibald to wściekły Chace Archibald.
-Zraniony?  - powtarzam bawiąc się widelcem
Naomi uśmiecha się słabo
-Tak, zraniony. On jest w tobie po uszy zakochany.
Podnoszę głowę.
-Naomi, przecież ty dobrze wiesz o co chodzi.
-Tak skarbie wiem- Naomi przytula się do mnie mocno- Ale on już nie wróci. Był zwykłym dupkiem i tyle.
-Był dupkiem owszem- w oczach mam łzy- Ale był jedynym chłopakiem, którego kochałam.
Naomi ściera opuszkiem palca łzę, która wydostała się na wolność wbrew mnie samej. Przełykam kolejne napływające do oczu łzy i opieram się o nią. Blondynka otacza mnie troskliwie ramionami.
-Przysięgam ci,że nigdy więcej go nie zobaczysz. - mruczy pod nosem pewnie myśląc, że nie słyszę- Jak myślisz przyjdzie Harry? -dodaje już głośniej
Parskam śmiechem.
-O, na pewno przyjdzie. Clark, ktoś taki jak on zapomina o dziewczynie, na którą wpadł na rowerze. Nie rób sobie nadziei, okej?
Naomi wydyma z oburzeniem wargi.
-O mnie moja droga się nie zapomina.
Uśmiecham się.
Szeroko.
-No jasne.
Naomi kiwa głową po czym otwiera szampana.
-Nam przysługuje ten przywilej wcześniejszego picia. Nasze zdrowie- mówi pociągając długi łyk z butelki.Po sekundzie podaje ją mi. Piję zdecydowanie zbyt dużo, ale mam to gdzieś.
-Zaczynamy imprezę! - woła Naomi wyrzucając ręce w górę
               ***
-Facet uważaj- odpycham od siebie kompletnie pijanego chłopaka
Naomi macha do mnie z tłumu. Toruję sobie drogę łokciami.
Dziewczyna ma na sobie czerwony płaszcz, pończochy i szpilki. Dziwny strój jak na imprezę.
-W co ty się do cholery jasnej ubrałaś? -pytam machając rękami
Naomi uśmiecha się tajemniczo.
-To mój strój myśliwego.
-Co ty pieprzysz? - unoszę brwi
Blondynka odrzuca włosy do tyłu.
-Mój strój łowiecki- powtarza-Poluję na Jake'a.
-A co z Harrym?
-Jakim znowu Harrym?
Macham ręką. No cóż, kobieta zmienną jest, czyż nie?
-A co masz pod spodem?
Naomi pokazuje mi język co niesamowicie mnie rozbawia.
-Naprawdę nie chcesz wiedzieć.
Nagle coś przykuwa mój wzrok. A mianowicie brązowe loki na głowie wysokiego chłopaka.
-Naomi, cholera!-krzyczę -On tu jest.
-Kto? - dziewczyna wspina się na palce chociaż i tak ma już kilkunastocentymetrowe szpilki.
-Harry- łapię ją za ramię z paniką w głosie
-Dobra, dobra spokojnie. O co ci chodzi? Chodź pójdziemy się przywitać. -tym razem to ona ciągnie mnie,  ale ja się zapieram.
-Nie widzisz kto z nim jest? -wskazuję na Eleanor z  Louisem, Gemme Liama Payne Sophie Smith, Zayna Malika i Perrie Edwards. -ostatnio miałam
Kilka okazji, żeby poćwiczyć ich imiona.
Naomi nadal patrzy na mnie jak na wariatkę.
-I co z tego? -wzrusza ramionami
Mam wielką ochotę ją udusić.
-Telefon ci dzwonił- blondynka podaje mi moją torebkę, którą wcześniej gdzieś zgubiłam.
-Dzięki- wyrywam jej torebkę z ręki- Idź już, do tego Harrego.
Kiedy moja przyjaciółka odchodzi rozpromieniona ja chowam się w cień i wyciągam komórkę. Na ekranie wyświetla się nieznany mi numer. Marszczę brwi, ale oddzwaniam.
Po kilku sygnałach w słuchawce odzywa się męski głos.
-Halo?
Zatyka mnie na moment.
-Halo? -powtarza Niall-Liz, to ty prawda?
-Skąd masz mój numer? -wykrztuszam nadal w szoku
-Jesteś wolontariuszką- przypomina mi- Twój numer jest ogólnie dostępny dla pacjentów. A zresztą dowiedziałem się od pewnej pielęgniarki, że jesteś córką doktora Clancy'ego.
-Pasierbicą- poprawiam go, ale Niall nie zwraca na to uwagi
-Ty nie nazywasz się Liz, Lauro- moje prawdziwe imię wymawia ze szczególnym naciskiem
Milczę.
-Naprawdę, nie bardzo interesują mnie twoje wymówki. Ale mimo wszystko jesteś tą wolontariuszką i musisz nam pomagać. Bądź tu za chwilę.
-Że niby teraz?
-Tak teraz.
Klnę pod nosem.
-Chyba cię zdrowo popieprzyło. - warczę
-Przeszkadzam ci w czymś? -dziwi się
Odpowiedzią na to pytanie jest chłopak, który się do mnie wręcz przykleja i z płaczem błaga mnie, żebym za niego wyszła.
-A, dobra rozumiem impreza. Ale chyba nie ta, na której są El, Lou i pozostali prawda?
-Na dokładnie tej samej- cedzę przez zaciśnięte zęby
-Naomi to twoja przyjaciółka? - pyta rozbawiony
-To się okaże jak długo jeszcze.
Niall śmieje się głośno.
-Masz być tu za dziesięć minut- po sekundzie wahania dodaje- Proszę.
-Jestem pijana. Prawie. I nie zamierzam wsiąść za kółko.
-A kto powiedział, że będziesz musiała? Wyślę po ciebie samochód.
-Jasne-rzucam sarkastycznie- Wyślij po mnie samochód.
Podaję mu adres Naomi, po czym rozłączam się bez słowa pożegnania. Wzdycham,rozglądając się dookoła. Nagle rzuca mi się w oczy Naomi. Obejmowana przez Harrego Stylesa. Potrząsam głową. Ile już oni wypili? Może to Harry dostąpi zaszczytu odkrycia co Naomi ma pod płaszczem. Na samą myśl o tym mam ochotę wybuchnąć śmiechem. Widzę też Silver w luźnej koszulce z flagą UK, dżinsowych postrzępionych szortach i czarnych sandałach na koturnie. Rozmawia z Eleanor i Louisem. Cholera. Gdybym była bliżej odciągnęłabym ją stamtąd jak najdalej. Zamiast tego wzdycham po raz kolejny i idę w stronę podjazdu, na którym teraz toczy się walka na puste butelki po wódce. Prawie dostaję nią w głowę, ale szybko się uchylam po czym wydzieram się na ledwie przytomnego chłopaka, który we mnie rzucił.
Po pięciu minutach obok mnie zatrzymuje się czarny bus z przyciemnianymi szybami. Unoszę brwi. Z auta wychodzi facet z czarnymi krótkimi włosami i zarostem.
-Paul- przedstawia się krótko i wskazuje mi, żebym usiadła na miejscu pasażera. Spełniam jego polecenie bez słowa sprzeciwu. Szczerze?  Trochę się go boję.
Drogę przebywamy w milczeniu. Kiedy docieramy Do szpitala szybko gramolę się z samochodu. Macham Paulowi na pożegnanie i wchodzę do środka. Ludzie dziwnie się na mnie patrzą. I w sumie nic dziwnego. Mam na sobie naprawdę krótką bladoróżową koronkową sukienkę czarną skórzaną kurtkę i botki na wysokim i cienkim obcasie.I może odrobinkę się chwieje.
Unoszę wyżej głowę dumnym gestem i przyśpieszam kroku.Pod drzwiami sali Nialla zatrzymuję się i biorę kilka głębokich oddechów.W końcu bez pukania wchodzę.
-Przyszłam, czego chcesz człowieku?
Ale Nialla tu nie ma. Pokój jest pusty.
...they make you look so small. ..











♥♥♥
Hej, kochani ;*
Kolejny rozdział za mną i no cóż jestem nawet z siebie zadowolona tak nieskromnie powiem ;)
Błagam o komentarze, bo wyświetlenia wskazują na to (zlowieszczy śmiech ^.^) że jednak ktoś to czyta
XX
Bye!
♥♥♥

poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 7

...never felt like this before. ..
Niall uśmiecha się do mnie z wyczekiwaniem. A ja nie mogę z siebie wykrztusić ani słowa.
-Eee. ..hmm. ..
-Liz! - oboje podskakujemy gdy Eleanor znienacka wykrzykuje moje imię. To znaczy nie moje imię tylko mojego alter ego. -Cześć! Widziałaś? Niall się obudził.
Odwracam się do niej na pięcie.Obok Eleanor stoi oczywiście Gemma, która z czułością wpatruje się w Nialla. Eleanor jest ubrana w powłóczysty biały top, czarne legginsy i trampki.Brązowe fale związała w kucyk. Gemma ma na sobie pomarańczowo- białą sukienkę i morelowe szpilki. Blond włosy upięła w kok na czubku głowy, a do tego wszystkiego przyczepiła sobie kokardkę koloru dokładnie tego samego co wszystko inne w jej stroju. Spoglądam na swoją koszulę związaną pod biustem, markowe rurki i ... dziwne różowe kapcie. Ałć, gdzie są moje szpilki bez palców od Gucciego?
-Liz-powtarza Eleanor uśmiechając się do mnie promiennie
Nadal stoję osłupiała. Dziewczyna unosi brwi.
-Eee...tak...tak...przecież Liz to ja - mam wielką ochotę dać sobie w twarz.
Eleanor kiwa głową z rozbawienieniem. Gemma tylko rzuca mi złe spojrzenie, które niemal natychmiast odwzajemniam. Wredna zdzira. -Co ona tu robi? - prawie wrzeszczy na Nialla
-Jestem wolontariuszką jakbyś zapomniała- splatam ramiona na piersiach
-Daj jej spokój Gem- mówi chłopak a moje  serce radośnie podakakuje .Zaraz.Stop. Podskakuje? Serce? Uch.To narząd niezależny ode mnie.
Pamiętaj o tym.
-Dała mi wody.
Gemma tylko potrząsa głową i prawie do niego
Biegnie.Odsuwam się szybko,  żeby przypadkiem mnie nie staranowała. Gemma chwyta Nialla za rękę i zaczyna coś do niego szeptać. Wychodzę tak żeby nikt nie zwrócił na to uwagi. W oczach mam łzy. Zupełnie nie wiem czemu. W połowie drogi do gabinetu Jima uświadamiam sobie, że zostawiłam swój fartuch w sali Nialla. Rozważam wszystkie za i przeciw.
Za:
-Znowu zobaczę Nialla
Boże, czy coś jest ze mną nie tak?
-Jim mnie nie zabije
Yyy. .tak to już wszystko.
Przeciw
-Jim mnie zabije
-Oprócz Nialla zobaczę też Gemme
-I będę musiała słuchać jej pretensji nie wiadomo o co
-I to wszystko
Wzydcham. No dobra, idę.
Zawracam się do pokoju Nialla. Przy drzwiach coś każe mi się zatrzymać.
-A ta dziewczyna, Liz? -zagaja Niall -Wy się znacie?
-Widziałam ją raz w szpitalu, ale wtedy chyba sama była pacjentką. Raz była w twojej sali gdy nikogo w niej nie było, a ostatnio widzieliśmy ją z Louisem w restauracji. Drogiej restauracji. -odpowiada Eleanor.
-Droga restauracja? Stać ją było? - pyta Gemma podejrzliwym głosem
-Żebyś widziała jaką kieckę miała na sobie. Warta kilkuset funtów. A jej chłopak to takie ciacho. ..
-Ona ma chłopaka? -przerywa jej Niall
-Na to wygląda.
W tym momencie muszę to przerwać. Wchodzę bez pukania do środka w ogóle nie przejęta faktem, że właśnie mnie obgadywali.Gemma piorunuje mnie wzrokiem. Uśmiecham się do niej szeroko chociaż mam wielką ochotę pokazać jej środkowy palec.
-Fartuch zostawiłam - pokazuję im fartuch, który szybko zabieram po czym błyskawicznie wynoszęSię stamtąd. Słyszę za sobą wołanie Nialla, ale ignoruję go i szybkim krokiem zmierzam do gabinetu Jima. Nigdy więcej już tu nie wrócę.
    ***
-Wolisz różową czy niebieską? -Naomi pokazuje mi dwie koszule. W odpowiedzi kręcę głową.
-Żadna mi się nie podoba. -nagle coś wśród wieszaków rzuca mi się w oczy -Ale ten sweter jest mój- wyławiam brązowy sweter z   imitacją świąteczną.
Naomi unosi brwi.
-Serio? Jest dopiero wrzesień to po pierwsze, a po drugie ktoś taki jak ty nie ma prawa założyć czegoś tak obrzydliwego.
Przewracam oczami.
-Niech w końcu moja babcia poczuje to samo co czuję ja w każde święta.
Blondynka mruży swoje zielone oczy po czym uśmiecha się porozumiewawczo.
-A to ty tak grasz. Niezła zdzira z ciebie.
-Dziękuję, dziękuję- udaję, że się kłaniam
-Ale to musi być twoje- Naomi wyjmuje zza pleców brązową kamizelkę z frędzlami - Będzie ci pasować do tego topu i szortów z Top Secret.
-Jasne- biorę od niej kamizelkę i idę z nią do przebieralni. Zdejmuję czarną skórzaną ramoneskę z koronkowej sukienki na ramiączka i przymierzam kamizelkę. Pasuje jak ulał i no cóż. ..wyglądam w niej świetnie. Przed wyjściem z przebieralni poprawiam jeszcze czerwoną bandamę i kok, po czym posyłam całusa w stronę mojego odbicia. Naomi oraz Silver czekają przy kasie. Naomi wzięła sobie długą koszulę ombre bez ramiączek, a Silver czarne szorty, których przecież ma za mało. Blondynka na mój widok uśmiecha się i macha kartą w geście mówiącym "dzisiaj ja stawiam".No tak, większość
Przyjaciółek stawia sobie czekoladki, kawę albo pizzę. A my gustujemy w stawianiu sobie ciuchów. Wiem to trochę dziwne i może odrobinkę snobistyczne.
Po zapłaceniu wychodzimy ze sklepu i kierujemy się w stronę domu Naomi (mieszka tylko ze starszą siostrą Jenn, która i tak jest zbyt zajęta swoimi sprawami, żeby interesować się nią).
-Urządzam imprezę. Jutro o dziewiątej-informuje nas blondynka wystukując coś na swoim IPhone- Mam zamiar zbliżyć się do tego nowego Jake'a.
Silver przewraca oczami i opatula się bardziej swoją czarną wiatrówką całkowicie zakrywając niebieski sweter.
-Cholera, Clark druga impreza w przeciągu dwóch tygodni? Kat mnie nie puści.
-A kto powiedział, że Kat musi cokolwiek o tym wiedzieć? Proszę cię. Jenn wyjeżdża do Niemiec w delegację. Mamy cały dom dla siebie. -odwraca się do nas posyłając nam promienny uśmiech. Niestety nie zauważa wtedy rowerzysty, który na nią wpada krzycząc "uwaga".Naomi krzyczy i upada na ziemię. A my z Silver nie robimy nic tylko gapimy się na człowieka, który ją przejechał.
Harry Styles.
-O Boże, przepraszam, przepraszam- chłopak rzuca rower gdzieś na bok i podbiega do rozciągniętej na ziemi Naomi. Pomaga jej wstać, kilka razy pyta ją jeszcze czy wszystko w porządku po czym dopiero ona podnosi głowę i patrzy mu w oczy.
I jakby czas się wokół nich zatrzymał.
Harry otwiera usta jakby chciał coś powiedzieć, ale zaraz szybko je zamyka, by dalej gapić się na nią tępo.
-Żałosne- mruczę pod nosem.
Silver tylko wznosi oczy ku

 Niebu. I wtedy o dziwo Harry odzyskuje głos.
-Ha...Harry. Jestem Harry.
-Naomi- przedstawia się zwięźle blondynka poprawiając ażurowy sweter- Cholera, dobrze, że założyłam trampki bo chyba moja noga leżałaby tu w częściach. Taka mała rada na przyszłość Harry patrz gdzie jedziesz.
-Właśnie się chyba zapatrzyłem. -Harry uśmiecha się do niej znacząco.
Wymieniamy znudzone spojrzenia z Silver.
Nagle Harry spogląda na nas. Szybko spuszczam wzrok chociaż jest bardzo małe prawdopodobieństwo, że mnie pozna. W końcu widział mnie tylko raz a do tego wyglądałam wtedy o wiele gorzej niż teraz. Na szczęście Harry szybko o nas zapomina o znowu tonie w zielonych oczach Naomi.
-Erin Silver i Laura Gordon. Miło poznać - warczy Silver wciskając się między nich-Jutro. Dziewiętnasta. Raison Avenue 453.Tam się spotkacie. -po czym łapie Naomi za rękę i odciąga ją jak najdalej od Harrego. Naomi ogląda się na mnie z oburzeniem w oczach.
-A mogę przyprowadzić kumpli? -dopiero po jakimś czasie orientuję się, że to pytanie było kierowane do mnie. Harry patrzy na mnie z uśmiechem wyczekiwania.
-Jasne- mruczę i bez słowa odchodzę.
Dopiero jutro się dowiem jak bardzo tego pożałuję.
...are we friends or are we more. ..










♥♥♥
Premiera Four ;*
A w piątek teledysk ^.^
I premiera Kosogłosa <3
Tak uwielbiam ten film i książkę. I jestem fanką Josha Hutchersona.
A tak na temat 1D czy tylko mi się wydaje ze ta piosenka Act of my Age jest taka bardzo irlandzka?  xD
XX
Bye!





środa, 12 listopada 2014

Rozdział 6

...whenewer I close my eyes I wish you were here. ..
Kolejne dni spędzam w szpitalu całkowicie ignorując zakaz Naomi.Zorientowałam się kiedy mniej więcej straszna Gemma(serio, ona naprawdę jest straszna) i pozostali wychodzą ze szpitala i nadmiernie to wykorzystuję. Chodzę do niego i gadam. O wszystkim co mi ślina na język przyniesie. Cholera, powiedziałam mu nawet, że jego krzywe zęby wcale nie były takie krzywe, ale i tak dobrze, że zainwestował w aparat bo przez to jest jeszcze bardziej uroczy. O Boże czy ja na serio powiedziałam mu, że jest uroczy? Dzięki Bogu ,że leży w śpiączce i nic nie słyszy.
Zmusiłam Jima, żeby załatwić mi miejsce w szpitalu wśród wolontariuszy. Zgodził się wyraźnie zaskoczony, że  wreszcie ruszyłam swój dumny tyłek i chcę pomagać innym. Cóż, mnie też to zdziwiło. Dostałem ohydny kitel śmierdzący stęchlizną i dziwne różowe kapcie.Wygladam okropnie jednym słowem. Dobrze że nikt ze szkoły mnie nie widzi. I przyczepiłam tabliczkę z napisem "Liz".Jim widząc to spogląda na mnie pytająco, ale nie docieka. Jego szczęście.
-Summer Johnson-rzuca Jim kiedy z mopem i wiadrem chcę wyjść z jego gabinetu. Zatrzymuję się w pół kroku
-Co?-pytam nie bardzo rozumiejąc- Co Johnson?
Jim wzdycha opierając łokcie na biurka.
-Nie co, tylko kto. Summer Johnson. Pokój nr 144
-To obok Nialla-wyrywa mi się
Jim marszczy brwi.
-Co?
Potrząsam głową.
-Nic. Summer Johnson, pokój numer 144. Za sekundę tam będę.
Rzucam mop i wiadro na podłogę posyłając przy tym promienny uśmiech. Jim kręci głową z politowaniem i macha na mnie ręką żebym już wyszła. Przechodzę kilka korytarzy pozdrawiana przez pielęgniarki i innych wolontariuszy. W końcu dochodzę do sali owej Summer. Pukam do drzwi- po cholerę? , po czym wchodzę do środka.
-Cze...ee. ..ść? - w sali jest ciemno. Naprawdę ciemno. Wzdłuż ściany stoją trzy łóżka. Dwa z nich są puste.
-Summer? -zwracam się niepewnie do małej istoty zakopanej w pościeli. -Em. ... jestem Liz.
-Nieprawda- odzywa się dziewczynka- Ty nie jesteś Liz.
Czuję silny ucisk w żołądku.
-Ty nie pasujesz do Liz-tłumaczy dziewczynka
Wypuszczam wstrzymane dotąd powietrze.Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego że to robiłam.
-Przejrzałaś mnie. -siadam na stołku obok jej łóżka. Teraz widzę ją dokładniej. Okrągła twarzycka okolona brązowymi lokami prawie identycznymi jak moje.Jej jasne oczy wpatrujące się we mnie z ciekawością
-Jestem Laura- nie wiem dlaczego to powiedziałam. Może to przez to jej spojrzenie. Jakby znała mnie od lat.
-Jesteś nowa? Sky nie mogła ze mną wytrzymać? -pyta Summer podciągając się na poduszkach
-Sky?-powtarzam-Nie, nie wiem.
-Bo wiesz najpierw była Kylie, potem Seb, Lynn, Sarah i jeszcze kilku.Wszyscy odeszli. Żadne z nich nie polubiło mnie na tyle by tu zostać.
Nie wiem co powiedzieć. Ale to nie szkodzi bo Summer gada za nas dwie.
-Wiedziałam, że nie nazywasz się Liz. Uwierz mi takie rzeczy się wie. Jestem tu od ponad dwóch lat.Mam białaczkę. Wiem, że umrę i wcale nie boję się śmierci. To dobre dla
Małych dzieci. Słyszałaś o tym Niallu Horanie? Biedny chłopak. O, a wiesz że jego sala jest obok mojej?  Często widzę taką blondynkę. Nie wygląda na zbyt miłą. Moim ulubionym kolorem jest zielony. Wiesz kolor nadziei i te sprawy. Masz chłopaka? Jesteś ładna. Sky nie była tak ładna chociaż bardzo ją lubiłam.
-Summer, poczekaj- przerywam jej potok słów- Dlaczego nie ma tu nikogo oprócz ciebie?
Dziewczynka spogląda na mnie zdumiona.
-A dlaczego ktoś miałby tu być?
-No nie wiem, inni chorzy, twoi rodzice?
Nagle Summer markotnieje. Boję się że ją czymś uraziłam.
-Zostawili mnie tutaj. Ten ciężar ich przerósł. -wzrusza ramionami po czym nagle rozpromienia się-Zagramy w warcaby?
***
Po tym jak Summer ogrywa mnie sześć razy trajkocząc przy tym jak to ona nie cierpi "tej wstrętnej Melissy z 143" albo jaki "to Jake z rakiem płuc jest słodki" mam serdecznie dość wszystkiego na jeden dzień. Chcę iść do Jima i wykręcić się z opieki nad tym nadpopudliwym dzieckiem, ale gdy zauważam pustkę pod pokojem Nialla wykorzystuję okazję.
-Cześć-rzucam beztrosko wparowując do sali.Zrzucam z siebie fartuch i poprawiam węzeł koszuli z łatami od Toma Thailora. Rozpuszczam ciasny kok- Nie uwierzysz gdzie Jim kazał mi iść. Summer Johnson. Znasz może? Największa gaduła świata. Nie znasz? Masz szczęście. Cholera, ona ma białaczkę a jakby zupełnie się tym nie przejmowała. Gdybym to ja miała umrzeć za jakiś czas pewnie rozżalałabym się nad sobą. Ale wiesz co? Jedna rzecz nas łączy. Obie nie lubimy Gemmy.
Serio, ona jest jakaś taka nadęta. I ciągle mi wygraża chociaż nawet nie wie że to o mnie chodzi. Ona jest twoją dziewczyną czy co? Bo zachowuje się jakbyś był jej własnością. Hej, a mówiłam ci o mojej randce z Chace'm? Właściwie dla mnie to nie była randka, ale weź takiemu przetłumacz. A może jak się już obudzisz to pójdziemy do kina? Co ty na to? 
-Z wielką chęcią. -zamieram. Stoję tak przez dłuższą chwilę dopóki nie słyszę:
-Możesz podać mi wody? 
Odwracam się gwałtownie. Niall siedzi na łóżku całkiem żywy jedynie z bandażem owiniętym wokół czoła. Pierwszy raz widzę jego błękitne oczy na żywo. Niall uśmiecha się do mnie niepewnie. Dopiero wtedy się opamiętuję. Szybkim krokiem podchodzę do dystrybutora i nalewam wody do plastikowego kubka. Podaję mu ją przy czym nasze palce się spotykają. Oblewam się rumieńcem i szybko odsuwam. Niall patrzy na mnie jeszcze dłuższą chwilę i nagle uśmiecha się do mnie uroczo. 
-Cześć- mówi
Unoszę brwi. Aha. To było trochę dziwne. 
-Hmm. ..cześć. 
Spuszczam wzrok ale nadal czuję jak on świdruje mnie swoimi błękitnymi oczami.
-Kiedy się obudziłeś? - pytam ze wzrokiem wbitym w moje poprzecierane dzinsowe rurki.
-Przed chwilą.W idealnym momencie- dosłownie słyszę jak się uśmiecha- Czy teraz gdy wszystkie formalności mamy za nami możesz mi powiedzieć jak się nazywasz i co ja tu robię?
...your smile is on every face. ..











♥♥♥

Hip, hip hurra spełniłam swoją obietnicę jest szósty rozdział :))
Sama się sobie dziwię, że mimo nawału nauki ( pierwsza klasa liceum human ;))
zawsze znajduję czas na inne pierdoły xD
Ktoś to w ogóle czyta? ^.^
XX
Bye!






wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 5

...went to a party just after the doctor talk to me...
Okej, akurat ta piosenka jest całkiem fajna.
-On ma naprawdę świetny głos- mówię do Naomi i Silver siedzących na moim łóżku i przeglądających Teen Vogue.
Blondynka podnosi głowę znad gazety i przewraca oczami.
-Przestaniesz o nim wreszcie myśleć?
Otwieram usta żeby coś powiedzieć, obronić się, ale ona nawet nie daje mi dojść do słowa.
-Zapomnij o tym choć na jeden wieczór. Czy proszę cię o tak wiele? Chodź zobaczymy w co by cię tu ubrać.
Gdy wstaje jej już i tak kusa czarna sukienka podciąga się do góry pokazując pół szczupłego uda. Dziewczyna nawet nie zwraca na to uwagi.
-Może tą?-zdejmuje z wieszaka długą czarną koronkową suknię z krótkimi rękawami opadającymi na ramiona.
-Zbyt strojna- siadam na łóżku obok Silver, która kręci z oburzeniem głową.
-Macie się spotkać w eleganckiej restauracji. W tej samej, w której lubi sobie zjeść Victoria Beckham. Laura, ty musisz wyglądać jak księżniczka.
Silver kładzie się bokiem i podpiera dłonią głowę przybierając królewską pozę. Może gdyby nie ten za duży biały T-shirt, który robi za sukienkę uwierzylabym.
-Czyli ta- Naomi ściąga ją z wieszaka i z nabożną czcią kładzie na fotelu obok okna.
-Po tym wszystkim możesz ją sobie wziąść. -mówię znudzonym głosem- Mi i tak się nie podoba.
Naomi wytrzeszcza swoje zielone oczy.
-Naprawdę? Ale...ona kosztowała ponad czterysta dolarów.
-Prezent ode mnie.Niedługo święta.
-Za trzy miesiące-parska Silver.
Ignoruję ją i kładę się obok  niej.

Krzyżuję ręce po głową  i pytam:
-Wiecie, że ten wypadek zdarzył się w jego urodziny? 13 września. Ma 20 lat. I niewiadomo czy przeżyje więcej.
Naomi rzuca we mnie poduszką.
-Przestań!-krzyczy poirytowana- Przestań o nim gadać, myśleć i słuchać jego muzyki. I jeśli jeszcze raz pójdziesz do szpitala. ..
-Skąd to wiesz? - przecież nie informowałam żadnej z nich o tym gdzie idę po szkole
Naomi wzdycha przeczesując dłonią blond włosy.
-Annie cię widziała. Cóż nic dziwnego w końcu twój ojczym tam pracuje. Masz szczęście Gordon.
Och.Annie Wilson. Córka dyrektora. Straszna sztywniaczka. Zrobiłaby wszystko żeby być w naszej paczce. Niedoczekanie.
-Ubieraj się, zaraz zrobię ci makijaż i fryzurę- Naomi spycha mnie z łóżka-Musisz wyglądać idealnie.
                  ***
-Pani pozwoli-Chace podaje mi rękę, gdy chcę wyjść z jego lamborghini. Przewracam oczami i mruczę pod nosem
-Nie wygłupiaj się.
Chłopak odsuwa się ode mnie zdziwiony. Biorę dół sukni w dłonie unosząc ją na tyle by nie zanurzyła się w błocie.
-A wczoraj jeszcze było tak pięknie- przysuwam się bliżej Chace'a.Bo ma parasol. Nic innego w nim mnie nie interesuje.
-Prawda? Ale dzisiaj tez jest pięknie. -zerka na mnie kątem oka-Mowiłem ci już jak ślicznie wyglądasz?
-Ta, jakieś sto razy
Chace uśmiecha się.
-Bo to prawda.
Kiedy wchodzimy do środka restauracji żałuję tego, że zgodziłam się założyć tak strojny ciuch. Większość kobiet jest ubrana w koktajlowe sukienki albo eleganckie kostiumy. Ja wyglądam jakbym wybierała
Się na bal maskowy. 
-To nasz stolik-Chace ciągnie mnie w stronę najbardziej zacienionego miejsca. Aha. Pewnie liczy na coś więcej. Po moim trupie. 
Siadamy na swoich miejscach.Kelner przynosi nam menu. Marszczę brwi czytając kolejne nazwy wykwintnych dań. W końcu decyduję się na Krwawą Mary. Ktoś musi rozruszać to sztywne towarzystwo. 
-Przykro mi z powodu tego chłopaka- odzywa się Chace- Naomi mówiła mi, że strasznie to przeżywasz. 
-Aha- bawię się rubinowoczerwoną serwetką. Składam ją w łabędzia. A raczej próbuję złożyć. Moje wysiłki z namaszczeneniem ogląda jakaś starsza kobieta w dziwnym kapeluszu z pawimi piórami. Czy ona nie wie, że ona wyszły z mody jakoś tak hmm...około stu lat temu? Ludzie, błagam was.
-Myślisz, że pan Cannon daruje nam to wypracowanie z Poe'a? - zmieniam temat
Chace unosi brwi
-Naprawdę myślisz teraz o angielskim? Laura, my jesteśmy na randce. 
O, błagam. Nie przypominaj mi o tym. Ja nazywam to w myślach karą za moje grzechy. Odwracam wzrok od Chace'a, który coś tam jeszcze mruczy pod nosem i rozglądam się po sali pełnej ludzi. Nagle po przeciwnej stronie zauważam coś, co sprawia, że serce prawie wyrywa mi się z piersi. Eleanor i Louis siedzący przy stoliku z markotnymi minami, trzymający się za ręce. Dziewczyna ma na sobie długą białą koszulę bez rękawów, legginsy we wzorki i czarne botki na obcasie. Naprawdę ja wyglądam dziwacznie. 
-O nie- łapię za krawędź stolika- Chace chodźmy stąd. 
Chłopak patrzy na mnie zdumiony. 
-Co?  Przecież dopiero co 
Przyszliśmy.Nie możemy wyjść. Puszczam jego słowa mimo uszu, łapię go za dłoń i ciągnę za sobą. Chłopak protestuje głośno czym zwraca na nas uwagę połowy restauracji. 
-Zamknij się- syczę pochylając się niżej. Cholera. Przecież tej kiecki trudno nie zauważyć. 
-Liz? -kątem oka widzę jak Eleanor podnosi się ze swojego miejsca. Przyśpieszam. 
-Liz! -Eleanor idzie za nami. Louis idzie w jej ślady. 
Wybiegamy na powietrze. 
-Co ty odwalasz?  -wrzeszczy Chace wyrywając dłoń z mojego uścisku. Rzucam mu groźne spojrzenie.
-Czy moż. ..
Przerywa mi Eleanor wybiegająca z restauracji. 
-Liz, to ty.Tak mi się właśnie wydawało.
Chace otwiera usta.Kopię go w łydkę. 
-Miło cię widzieć. -Eleanor uśmiecha się do mnie smutno
Kiedy za nią staje Louis daję nogę. 
-Przepraszam. Nie mogę teraz. Śpieszę się. 
Zostawiamy ich osłupionych.
-Czemu ona nazwała cię Liz? -pyta Chace na tyle głośno, że jestem pewna, że Eleanor i Louis musieli to usłyszeć. 
-Zamknij się okej? -warczę na niego-To przyjaciele Nialla. 
Udaję przed nimi wolontariuszke. Nie pytaj czemu. A teraz zawieź mnie do domu. 
Chace spełnia moje polecenie wyraźnie zaskoczony tym wszystkim co się zdarzyło. Ale na szczęście nie wspomina już o tym i odwozi mnie do domu. 
...mother they told me I should go and find some therapy. ..







♥♥♥
No to jedno wielkie łał dla mnie ode mnie xD Czwarty rozdział za mną. Cóż mam nadzieję, że ktoś to czyta. A jeśli ktoś to robi to proszę zostaw po sobie ślad w postaci komentarza. To naprawdę dużo dla mnie znaczy :)
I też chciałabym wiedzieć czy komuś to się podoba ^-^
Jeśli dobrze pójdzie jutro pojawi się kolejny rozdział... i gwałtowny zwrot akcji
 XX
PS:Kto tak samo jak ja nie może doczekać się albumu Four? Spokojnie jeszcze tylko 6 dni xD
♥♥♥
Bye! ! <3