-Poważny uraz mózgu. ..
-Nic nie pamięta. ..
-Jest jak nowo narodzone dziecko. ..
Chciałabym zatkać uszy. Chciałabym wsadzić sobie w uszy zatyczki i nie słyszeć ani słowa.
-To będzie trudne. Zarówno dla was jak i dla niego. Będzie musiał przystosować się. To może trochę potrwać. - gdy chowam twarz w dłoniach Louis kładzie mi rękę na ramieniu
Jim wzdycha ciężko i siada przy swoim biurku.
-Musicie teraz dać mu trochę dystansu. Widziała pani jego reakcję, gdy próbowała go pani pocałować- zwraca się do Maury
Kobieta spuszcza głowę a z jej ust wydobywa się głośny jęk. Po chwili zaczyna szlochać.
-Ile to mniej więcej potrwa? - pyta Louis nadal ściskając moją dłoń
Jim wzrusza ramionami.
-Nie wiemy. Pamięć może mu wrócić dzisiaj, jutro, a równie dobrze za rok. Albo nigdy.
Nie powinieneś tego mówić Jim. Spójrz tylko na Maurę. Kobieta znowu wybucha głośnym płaczem. Mało brakuje a ja zrobię dokładnie to samo.
-Dobrze, dziękujemy- Greg łapie Maurę za ramię i pomaga jej wstać- Gdyby jednak co się zmieniło. ..
Jim kiwa głową.
-Jasne.
-A może by tak walnąć go w głowę, ale tak porządnie. Może odzyska pamięć- odzywa się Louis
Przewracam oczami.
-To nie jest pieprzony film, Tomlinson.
-Ale zawsze można spróbować. Gordon- dodaje i mruga do mnie
Nie mogę powstrzymać uśmiechu.
Gdy wychodzimy z gabinetu Maura zatrzymuje mnie i prosi na bok.
-Słuchaj- załamuje ręce- Przykro mi, naprawdę. Naprawdę liczyłam na wasz ślub.
-Nie tylko pani. - mruczę pod nosem
-Mówiłam ci mów mi po imieniu- prosi Maura- Tylko. ..co się stanie z waszym dzieckiem?
Wzruszam ramionami.
-Miejmy nadzieję, że do tego czasu odzyska pamięć.
Błagam, błagam, błagam.
Kobieta wzdycha ciężko po czym mnie przytula. Pozwalam sobie na płacz.
***
Myślałam, że złamał mi serce, kiedy mnie zdradził. Nic bardziej mylnego. Gdy powiedział mi prosto w oczy, że mnie nie zna to mnie całkowicie złamało. Skala bólu od jednego do dziesięciu? Pieprzone jedenaście.
-Wszystko się wali- Naomi kładzie się obok mnie na łóżku- Wszystko.
-Tylko ty i Harry nie- mówię cicho
-Ja i Harry nie? - powtarza Naomi- Jasne. Żeby chociaż między nami do czegoś doszło. Jesteśmy w stosunkach przyjacielskich.
-Boże, jesteście gorsi od Romea i Julii.
Naomi potrząsa głową.
-Nie. To ty i Niall jesteście gorsi od Romea i Julii. Cała wasza historia. Romans i tragedia w jednym. Jeszcze czekać tylko na samobójstwo któregoś z was.- zerka na mnie z przerażeniem- Nie powiedziałam tego, ok?
Macham dłonią lekceważąco.
-Koniec gadania. Idę spać- oznajmiam i odwracam się na drugi stronę
Słyszę jak Naomi mruczy coś pod nosem i ciężko wzdycha. Po chwili zaczyna cicho chrapać. Dlaczego ja nie potrafię tak tak szybko zasypiać?
***
Mija tydzień. Niallowi nadal nie wróciła pamięć. Nie pamięta matki, ojca, przyjaciół, mnie. ..nikogo.
Nawet go nie odwiedzam. Nie mam siły.
Ale za to odwiedzam Summer. Dziewczynka zrozumiała co się stało i odpuściła z tym ślubem. Z dnia na dzień robi się coraz słabsza. Nie mogę patrzeć na to jak codziennie patrzy na mnie tymi zmęczonymi życiem oczami. W takich momentach jak i tych gdy wymiotuje krwią mam ochotę wyjść. Wyjść i o wszystkim zapomnieć.
-Urósł ci brzuch- zauważa Summer słabym głosem, gdy zdejmuję płaszcz
Moja ręką momentalnie wędruje do brzucha zakrytego liliowym swetrem brzucha.
-Możliwe- uśmiecham się do niej
Summer mnie w dłoniach rąbek szpitalnej kołdry.
-Jak myślisz kiedy Niall sobie wszystko przypomni?
Zastygam w bezruchu. Przez dłuższą chwilę nie słychać nic oprócz pikania maszyny, do której podłączona jest Summer.
-Hmm- odwracam wzrok- Mam nadzieję, że niedługo.
Tak. Mam nadzieję.
Nagle Summer kaszle zginając się w pół. Automatycznie zrywam się z miejsca i podkładam jej miskę pod usta.
-To jest do bani- wykrztusza dziewczynka gdy jest już po wszystkim- To całe umieranie. Czy to musi tyle trwać? I tak boleć?
Nie odpowiadam tylko wbijam wzrok w swoje buty.
-Zagrałabym w coś. Może warcaby. - mówi po chwili wesoło
Jakby nic się nie stało.
Chciałabym tak potrafić. Mieć dystans do tego pieprzonego życia.
Gramy w warcaby niecałe pół godziny, ponieważ Summer robi się słabo i musimy przerwać grę. Mówię jej, że idę do stołówki kupić coś do picia i zaraz wrócę. Jednak na korytarzu ktoś mnie zaczepia:
-Panna Gordon?
Odwracam się na pięcie. Szczęka prawie mi opada, gdy widzę policjanta. Zresztą tego samego, który oskarżał Nialla o morderstwo Logana. Ten z krzaczastymi brwiami.
-Tak?- staram się nie denerwować
-O co chodzi? - na końcu języka mam "znowu"
Policjant mruga kilka razy znaczącym spojrzeniem obdarzając mój brzuch. Piorunuję go wzrokiem. Bo w końcu. ..jak on śmie?
-Pojedzie pani ze mną- oznajmia tonem nieznoszącym sprzeciwu
Czy jeśli pokażę mu język to wsadzi mnie do więzienia? Zawsze byłam ciekawa jak to jest być zakutym w kajdanki. Wiem. Jestem dziwna.
-W jakiej sprawie? - krzyżuję ramiona na piersiach
Policjant chyba zauważa, że tylko sobie z nim pogrywam. Potrząsa głową wyraźnie zniecierpliwiony i poirytowany.
-To już wyjaśnimy sobie na komisariacie.
-Dobrze. Tylko muszę. ..- wskazuję pokój Summer
Krzak łapie mnie za ramię warcząc.
-Nic pani nie musi. Jedzie pani ze mną i koniec gadania.
-Ale...- protestuję, ale on mi przerywa
-Pójdzie pani dobrowolnie czy będę musiał zastosować odpowiednie środki?
Odpowiednie środki? Powiedz od razu, że zakujesz mnie w kajdanki a nie bawisz się w ceregiele.
-Oczywiście, że pójdę sama- macham ręką z wymuszonym uśmiechem- Ja tylko dużo gadam. Rozumie pan.
Policjant rzuca mi ostatnie złe spojrzenie po czym każe mi iść za nim. Staram się nie robić głupich min i spełniam jego polecenie.
Wsiadamy w jego samochód. Mężczyzna włącza koguta tylko po to, żeby szybciej dojechać na miejsce. Palant.
-Teraz mogę się dowiedzieć o co chodzi? - pytam
Kręci głową.
-Na komisariacie.
Opadam na siedzenie z głośnym westchnięciem.
W radiu gra jakiś jazzowy kawałek. Policjant podspiewuje do niego pod nosem i przytupuje do rytmu.
-Może pan to wyłączyć? Albo chociaż przyciszyc? -grzecznie pytam
Naprawdę grzecznie. Nie moja wina, że zabrzmiało to aż tak opryskliwie.
Policjant rzuca mi wkurzone spojrzenie w lusterku, ale wyłącza radio.
W końcu dojeżdżamy na miejsce. Kiedy wchodzimy do środka policjant- sierżant Morgan- jak się przed chwilą dowiedziałam prowadzi mnie do pomieszczenia, w którym jest tylko jeden stolik z dwoma krzesłami naprzeciwko siebie i wielkie okno. Nie, to nie okno. To...jak to się do diabła nazywa? A tak. Lustro weneckie.
-Proszę, może pani usiąść- Morgan wskazuje mi miejsce naprzeciwko lustra , sam siada tyłem do niego
Rozkłada obok siebie jakieś trzy teczki. Gdy mrużę oczy i odrobinę pochylam się do przodu dostrzegam na nich nazwiska.
Kurwa.
Gordon, West, Lawrence/Paxton.
Morgan zauważa moje spojrzenie i natychmiast zabiera teczki z mojego pola widzenia.
Pieprz się. I tak już wszystko widziałam.
-Otóż. ..- zaczyna policjant- Pani narzeczony miał wypadek, który okazał się celowym zamachem na jego życie.
Zamachem na jego życie. No, weź przestań Morgan.
Kiwam głową bez słowa.
-W wyniku tego zaplanowanego wypadku pani narzeczony stracił pamięć. Proszę mi powiedzieć, nie pamięta niczego czy tylko. ..?
-Niczego- przerywam mu szybko- Nie pamięta swojej matki, mnie, przyjaciół. ..całego swojego życia.
Morgan marsczy brwi.
-Współczuję pani.
Akurat. Pewnie się cieszysz , że dzięki mnie masz pracę i zarabiasz pieniądze.
Zmuszam się do uśmiechu.
-Dziękuję. Ale w czym mają panu pomóc te pytania?
Morgan wzdycha.
-Niecały miesiąc temu został zamordowany Logan West. Który właściwie powinien teraz siedzieć w więzieniu. Ale martwego nie posadzisz- śmieje się ze swojego żartu
-Nieśmieszne- mruczę pod nosem
Morgan uspokaja się i kontynuuje:
-Pani dostawała anonimowe pogróżki, sypialnia pana Horana została zdemolowana. ..
-Tak? - niecierpliwię się
Powinnam teraz być z Summer, a nie z tym kretynem.
-Pan Logan został potrącony przez samochód, a potem jego ciało zostało przeciągnięte do ogródka pana Horana. Tak się składa, że przeprowadziliśmy kilka analiz. ..
W końcu to wasza praca.
-I wychodzi na to, że pana Westa potrącił zielony samochód.
Wzruszam ramionami.
-I co z tego? Tysiące ludzi mają zielone samochody.
Morgan uśmiecha się pod nosem.
-Tak się składa, że wypadek, w którym brał udział pan Horan też spowodował zielony samochód.
Prostuję się na siedzeniu nagle zaczynając wszystko rozumieć. -Czyli. ..czyli, sądzi pan, że w obu tych przypadkach wypadek spowodowała jedna i ta sama osoba?
Policjant kiwa głową prawie pękając z dumy.
-Tak.
Bębnię palcami o oparcie krzesła.
-Ale kto?
Morgan uśmiecha się tajemniczo.
-Mamy pewne podejrzenia.
-Czyli? - irytuję się
Podsuwa mi pod nos teczkę, którą trzymał na kolanach i której wcześniej nie zauważyłam.
Stuka palcem w żółta samoprzylepną karteczkę na teczce.
Wstrzymuję oddech.
Maddy Mead.
***
-Nie wierzę, że to ona- macham rękami tak gwałtownie, że prawie wytrącam Naomi z rąk tacę z jej lunchem
Blondynka odsuwa się ode mnie i kopniakiem przesuwa krzesło tak, żeby można było na nim usiąść.
-Mhm- mruczy pod nosem i zabiera się do jedzenia
Rozglądam się dookoła stołówki. Wszędzie pełno wrzeszczących nastolatków. W kącie jakaś para wsysa się nawzajem. Obrzydlistwo. Najwidoczniej potrzebne im kilka lekcji całowania.
-Słuchasz mnie w ogóle? - pytam Naomi
Dziewczyna wbija widelec w kawałek kiwi, który rozbryzguje sokiem i kiwa głową.
-Jasne. Nie wierzysz, że to Maddy zabiła twojego byłego chłopaka i próbowała zrobić to samo z teraźniejszym. I ja ci powiem, że też w to nie wierzę. Przecież ona nawet nie potrafiła powiedzieć zdania bez chociaż jednego zająknięcia się.
Przewracam oczami.
-Naomi, to jest poważny temat.
Dziewczyna rzuca mi oburzone spojrzenie.
-Ale ja jestem bardzo poważna.
Prycham cicho.
-To co hmm. ..idziesz dzisiaj do Nialla?
Wytrzeszczam na nią oczy.
-Zwariowałaś? Nie. Przecież on nawet nie wie kim jestem. - kiedy to mówię ledwo powstrzymuję łzy
Naomi potrząsa głową.
-To chyba właśnie o to chodzi, żeby zrobić coś w tym kierunku. A zmieniając temat...mamy nowe ciacho w klasie.
Wznoszę oczy ku niebu.
-I co z tego? Ty i tak jesteś z Harrym.
Naomi rzuca widelcem.
-Nie jestem z Harrym. Ile razy można to powtarzać?
-Okłamujesz samą siebie. Wiesz o tym?
Blondynka kiwa głową zniecierpliwiona.
-Tak, tak.
W tym samym momencie dzwoni dzwonek wzywający nas na lekcje. Naomi z osiąganiem rusza na historię świata, a ja na angielski. Zatrzymuję się przy szafkach skąd biorę książki do angielskiego. Już mam od nich odejść, gdy ktoś upada z hukiem na ziemię obok moich nóg. A tak właściwie to pod moimi nogami.
Przestraszona odskakuję z cichym okrzykiem na bok.
-Spokojnie- głos należy do chłopaka, którego wcześniej ani razu nie widziałam w West River
Chociaż ostatnio niezbyt często odwiedzam jej mury.
-Cole- chłopak podnosi się z gracją z podłogi ( ja bym pewnie nie podniosła się wcale z tej podłogi) i podaje mi rękę, którą ściskam z ociąganiem- Cole Hudson. Laura Gordon, tak?
Marszczę brwi zaskoczona.
-Tak. Skąd wiesz.
Cole wzrusza ramionami.
-Jesteś dość znana. Z gazet. No i...- spogląda znacząco na mój brzuch
-Jeśli chcesz powiedzieć, że jestem gruba to po prostu to z siebie wykrztuś- warczę
Cole kręci głową z uśmiechem.
-Nie chciałem powiedzieć, że jesteś gruba. Po prostu masz ładny sweter.
Unoszę brwi. Niezłe wybrnięcie z niezręcznej sytuacji.
Dopiero teraz zaczynam się mu przyglądać. Cole jest niewiele wyższym ode mnie szatynem o migdałowych oczach. Jedno słowo. Ciacho.
-Zresztą jesteśmy w jednej klasie- mówi Cole
-To tu jesteś tym nowym? - wykrzykuję na cały głos
Cole śmieje się.
-Tak. To ja jestem tym nowym. I zdaje się, że zaczyna nam się lekcja. Mam- zerka na plan zajęć- Angielski z panem Cannonem.
-Ja też- uśmiecham się do niego ciepło
Chłopak odwzajemia uśmiech i idzie ze mną na lekcje.
***
Okej. Więc co musze przyznać Cole Hudson oprócz tego, że jest mega przystojny to ma też wiele innych pozytywnych cech. Jest bardzo miły, zabawny i...juz zdobył sympatię wszystkich. Szczerze mówiąc nie ufam ludziom, których wszyscy kochają, ale chyba dla Cole'a zrobię wyjątek.
Po południu wybieram się do szpitala. W drodze do sali Summer na korytarzu spotykam... Nialla.
-Niall- staję jak wryta na jego widok
Blondyn ćwiczy chodzenie o kulach. Słysząc mój głos przerywa i patrzy na mnie i ze zdziwieniem.
-Cześć. Laura...tak?
Nie płacz.
Zagryzam boleśnie wargę i kiwam głową bez słowa.
Niall uśmiecha się do mnie niepewnie.
-Ja...musze iść- chcę już go minąć, ale Niall łapie mnie za rękę i przyciąga do siebie
Zapiera mi dech w piersi. A jego dotyk wzbudza tyle emocji. ..
-Byliśmy parą, prawda? - pyta Niall nie owijając w bawełnę
Ja też nie będę tego robić.
Potakuję.
-A dziecko- patrzy z zaciekawieniem na mój brzuch- jest moje?
-Tak- odpowiadam nieswoim głosem
Niall podnosi na mnie wzrok.
-Uwierz mi chciałbym to wszystko pamiętać. Pewnie teraz nie jest ci za fajnie.
Nie jest mi za fajnie? Bardzo trafnie ujęte Horan.
Wzruszam ramionami.
-Ale...przepraszam, ale nie potrafię tak z miejsca cię pokochać. Uwierz mi próbowałem. Jesteś naprawdę śliczną dziewczyną i w ogóle, ale na razie to nie wyjdzie. Wiesz o tym?
Kiwam głową.
-Bądźmy przyjaciółmi okej? - proponuje z szerokim uśmiechem
Zaciskam zęby i ponownie kiwam głową.
A potem wyrywam się z jego uścisku i idę do Summer. To było...to nie miało żadnego sensu. To co on mówił. ..bez sensu.
-Summy? Juz jestem. - mówię łamiącym się głosem
Nikt mi nie odpowiada.
Ze ściśniętym sercem wchodzę do środka.
I zamieram.
Łóżko Summer Johnson jest puste. Zaścielone.
Jakby nikt nigdy w nim nie leżał.
Martwe.
Nie.
Błagam.
Nie.
...spaces between us. .
♥♥♥
Hej ;*
Bosz jaka juz jestem stara ;)) właśnie dzisiaj mi siedemnastka stuknela ;)) yeah! Jeszcze rok i wakacje w Londynie <3
Podoba wam się rozdział? Bo mi jakoś tak..no nie wiem. Miał wyjść lepszy ale oczywiście wyszło jak wyszlo ^^
XX
♥♥♥
Kocham, kocham i jeszcze raz kocham <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i życzę weny :*
Dziękuję <3
UsuńMaddy?! Aż mnie zatkało! Dobrze, że Niallowi zaczyna pomału coś świtać. :D Ale do jasnej cholery co z Summer? Mam nadzieję, że nie stało się to najgorsze, tylko to lepsze i cała szczęśliwa i zdrowa poszła do domu. ^_^ Genialny rozdział ♡.♡ No to kochana moja: Życzę ci przede wszystkim zdrówka, dobrych ocen, weny, aby nigdy ci jej nie zabrakło, bo wtedy bym sobie chyba w łeb strzeliła XD. Spełnienia najskrytszych marzeń, oczywiście poznania chłopaków, a w szczególności pana Horana i najlepiej zamieszkania z nim :D Kocham i do następnego ♡.♡ <3 ⌒.⌒
OdpowiedzUsuńHahha xD dziękuję za życzenia ;* lepiej sobie nie strzelaj w łeb :3 dziękuję kochana <3 ♡
OdpowiedzUsuńNajlepszego!!
OdpowiedzUsuńChoc trochę spóźnione...
Soo...
Maddy?
Nigdy bym nie pomyślała, że to mogłaby być ona...
Niall musi odzyskać pamięć inaczej Laura soeujeszcze bardziej złamie.
I Summer...
On umarła, prawda?
Mam cicha nadzieję, że poszła sobie do domu, ale nie pasuje mi to do tego...
Cz3kam na następny!!
Dziekuję <3
UsuńJej super rozdział :) jak zawsze :*
OdpowiedzUsuńCoś czuje ze ten Cole będzie miał wpływ na dalsze losy tego opowiadania ^^ albo będzie podbijał do Laury , o nie xD
tylko błagam żeby nam Summy nie umarła, błagam nie :(
łamiesz mi serce w każdym rozdziale
ale i tak cię kocham <3 nie mogę się doczekać następnego
Wszystko się okaże ;)) dziękuję <3
UsuńO nie, nie, nie! Jeśli ona umrze... Nie będę Kończyc, bo nawet nic nie wymyslilam xD
OdpowiedzUsuńMale kroczki, a Niall się zakocha. Ja to wiem!
Czekam na next. Świetny rozdział.
Oni serio SA tacy głupi? Preciez wiadomo, ze to Lailah.
UsuńTak ni się przynajmniej zdaje xD
Tak są tacy głupi xD dziękuję <3
UsuńNie ma za co. Dodasz jutro kolejny?
UsuńPs: Mam jutro urodziny(taki jak by prezent, haha) xD
To teraz dalas mi kopa, żeby to napisać ;) serio będę tylko siedzieć i pisać xD postaram się, ale nic nie obiecuję <3
UsuńSpóźnionego Wszystkiego Najlepszego!
OdpowiedzUsuńSunny nic nie może się stać.
Jak już kilka rozdziałów pisałam Maddy to mało sympatyczna osoba i jej nie lubię.
Rozdział jest świetny i czekam na nn. :)
www.secret-harrystyles.blogspot.com
Dziękuję :))
UsuńTroszkę spóźnione, ale ważne, że jest. Sto lat! :* Uwielviam to opowiadanie, a ten rozdział jest jednym z moich ulubionych. Dobrze, że Niallowi powoli wraca pamiec. Koncowka mnie rozwalila, co z Summer?! No nic czejam na kolejny i pozdrawiam ♡♡
OdpowiedzUsuńhttp://scar-never-fade.blogspot.com/
Dziękuję <3 wow, po prostu brak mi słów ♡
Usuńwszystkiego najlepszego :* życzę Ci żebyś spotkała chłopców i żeby Niall się w Tobie zakochał i żeby było tak jak w fanfiction jakimś miłosnym *-* żebyś dalej pisała takie świetne opowiadanie :* no i tak tradycyjnie : zdrowia, szczęścia, miłości, kasy i wszystkiego czego sobie zamarzysz <3 (życzenia troche bardzo spóźnione, ale myślę, że mi wybaczysz :D)
OdpowiedzUsuńomg Cole to Josh omg omg *O*
przecież ona nie może
nie pozwalam jej
Summer nie może sobie tak po prostu umrzeć
Aww, oczywiście że wybaczam dziękuję <3 boże ja i Niall, co to byłaby za nieogarnięta para xD tak, omg Josh jest taki asgaggagahah
Usuńtak xD