Pół godziny zajmuje mi wzięcie się w garść. Perrie próbuje mnie pocieszać jednocześnie płacząc razem ze mną. W końcu jednak mówię sobie "dość" i wstaję z podłogi. Z wielkim trudem, ale wstaję. Ocieram twarz wierzchem dłoni.
-Gdzie idziesz? - Perrie zdziwiona podnosi się za mną
Bez słowa wchodzę do sypialni. Próbując nie płakać zaczynam się pakować.
Dziewczyna wparowuje do pokoju, na mój widok otwiera usta chcąc coś powiedzieć, ale po chwili je zamyka i pomaga mi.
-Jak tylko Zayna nie będzie w domu zrobię to samo- mówi cicho
Wrzucam do walizki kolejną bluzkę.
-A gdzie pójdziesz? - podnoszę na nią wzrok
Perrie wzrusza ramionami.
-Chciałabym wrócić do mamy, no ale cóż. ..ona nie mieszka w Londynie. Na początku zamieszkam z Jade. A potem. ..może kupię sobie własny dom. A ty...wrócisz do domu?
Parskam gorzkim śmiechem.
-Nie mam zamiaru słuchać "a nie mówiłam" mojej matki. Cholera, Naomi na pewno mnie przyjmie.
Perrie kiwa głową ze zrozumieniem. Dalsze pakowanie kontynuujemy w zgodnym milczeniu.
-Pieprzony wieczór kawalerski- mruczę pod nosem- Chociaż, może dobrze. ..niewiadomo co by po ślubie wyprawiał.
Perrie krzyżuje ramiona na piersi.
-Ale chyba nie zamierzasz darować tej suce, co? Bo, ja nie zamierzam.
Rzucam jej zmęczone spojrzenie.
-Żebym ją chociaż znała.
Perrie wzrusza ramionami.
-Ja nie zamierzam tego tak zostawić. Kupię sobie broń, albo coś. ..- kiedy wytrzeszczam oczy śmieje się ponuro- Żartuję. Na razie zatrzymam się na upiciu do nieprzytomności.
Zagryzam wargę.
-Żebym ja chociaż to mogła zrobić.
Nagle do mnie wszystko dociera. I uderza ze zdwojoną siłą.
Bo aktualnie jestem w ciąży, bez chłopaka i wsparcia własnej matki.
-Cholera- opadam bez sił na łóżko
Perrie idzie w moje ślady.
-Co ja powiem Summer? Muszę odwołać ślub. Co ja mam teraz z tym wszystkim zrobić?
Ukrywam twarz w dłoniach. Dziewczyna klepie mnie po ramieniu w niezręcznym geście pocieszenia.
-Może moja matka miała rację i powinnam usunąć tą ciążę- zastanawiam się na głos
Perrie mocno chwyta mnie za rękę tak nieoczekiwanie, że prawie wychodzę z siebie.
-Nie możesz tego zrobić- jej niebieskie oczy są pełne jawnego przerażenia- Nie możesz- potrząsa głową- Po prostu nie możesz.
Po chwili cofa dłoń.
-Spokojnie- mruczę- W życiu nie byłabym do tego zdolna. Są inne opcje, na przykład adopcja. ..
-Moim zdaniem powinnaś zatrzymać to dziecko i wychowywać je nawet sama- przerywa mi Perrie tonem ostrym jak brzytwa- Masz przyjaciół, którzy zawsze ci pomogą. No i Niall zawsze może ci płacić alimenty czy coś.
Prycham ze złością.
-Jeszcze nie zniżyłam się do tego poziomu.
Po tych słowach wracamy do pakowania. Nie zostawiam ani jednej rzeczy, które do mnie należą. Wyjmuję nawet ubrania z pralki. Zabieram wszystkie moje książki, kosmetyki i inne drobiazgi. Po godzinie dom Nialla wygląda dokładnie tak jak przed moim wprowadzeniem się. Czyli jak dom z katalogu (trudno się przyznać, ale to głównie ja robiłam ten bałagan).
-Dziwne, że jeszcze nie wrócił- odzywa się Perrie gdy już zakładam na siebie kurtkę i chwytam w dłonie kluczyki od samochodu
W odpowiedzi wzruszam ramionami.
Nie miałam nawet sił na to, żeby się przebrać z tych dresów. Na nic nie miałam siły. Taka prawda.
Już mam wychodzić, gdy drzwi otwierają się z rozmachem prawie we mnie uderzając. Klnę pod nosem wcale niezdziwiona widokiem Nialla z Louisem. Nie no, Louisem jestem zdziwiona.
-Laura! - blond włosy Nialla są rozczochrane i sterczą w cztery różne strony
To tylko przypomina mi o tym co zrobił. Powstrzymuję łzy cisnące mi się do oczu i odwracam wzrok.
Perrie staje przede mną zasłaniając mi Nialla za co w duchu jej dziękuję, bo nie wiem czy dłużej bym wytrzymała.
-Daj jej spokój- warczy dziewczyna- Już wystarczająco przeszła.
Niall zastępuje nam drogę.
-Daj to sobie wyjaśnić.
-Tu nie ma czego wyjaśniać- w końcu podnoszę na niego wzrok- Po prostu przespałeś się z inną dziewczyną w swój własny wieczór kawalerski. Gratuluję, naprawdę gratuluję.
Niall rozkłada ręce w geście bezradności.
-Ja...
-Przestań do cholery- przerywam mu- Nie mam ochoty na słuchanie twoich pieprzonych kłamstw.
-Louis, błagam cię powiedz coś- Niall zwraca się do swojego kumpla, który opiera się o drzwi i wygląda jakby chciał stąd jak najszybciej uciec
Louis rzuca mu pełne niechęci spojrzenie.
-Co mam powiedzieć? Że niby tego nie zrobiłeś tak? Oboje dobrze wiemy, że jednak zrobiłeś. Nie jestem ślepy, widziałem co widziałem. Uwierz mi jeśli ona ci to wybaczy powinieneś nosić ją na rękach do końca swojego życia. Albo nie wiem co.
Piorunuję go wzrokiem.
-Przestań Lou. Tego się nie da wybaczyć.
Chłopak tylko wzrusza ramionami z miną mówiącą "Ale spróbowałem".
-Jak to nie da się wybaczyć? - Niall łapie się za głowę- Ja wybaczyłem ci wiele innych rzeczy.
-Teraz masz zamiar wypominać wszystko co ja zrobiłam? - warczę- Jeśli tak to daj sobie spokój bo to jest po prostu żałosne.
Chwytam walizkę i podnoszę ją do góry.
-Laura. ..bylem pijany! - Niall podejmuje ostatnią próbę ratunku
Dla mnie to nie jest żadne wytłumaczenie. Pewnie jak dla każdego.
-Nienawidzę cię- syczę
Zabawne jak mała granica dzieli miłość i nienawiść.
Bez słowa mijam go i Louisa po czym wychodzę razem z Perrie.
***
-Nie wierzę. To skurwysyn. Naprawdę. Gdyby tu stał właśnie w tej chwili powiesiłabym go za jaja na tym żyrandolu- Naomi wskazuje w górę
Mimo złego samopoczucia parskam śmiechem. Naomi nie oszczędza w słowach opisując jak by to torturowała Nialla. Nie pozostawia na nim suchej nitki. Nie miałam pojęcia nawet ze istnieje tyle obraźliwych określeń poza dupkiem. Chyba muszę je gdzieś zapisać.
-Ja...cholera, do diabła nie wierzę. - Naomi macha rękami- On jest w tobie tak zakochany. ..on cię nie mógł tak po prostu zdradzić z jakąś nieznaną nam laską na własnym wieczorze kawalerskim.
Rozkładam ręce w geście bezradności.
-A jednak mógł.
Naomi potrząsa głową.
-Może najpierw powinnaś z nim porozmawiać. Wyjaśnić parę rzeczy.
-Naomi, tu nie ma czego wyjaśniać- przerywam jej gwałtownie- On...on jest już dla mnie nikim.
Blondynka spuszcza głowę wyraźnie zrezygnowana.
-Co zrobisz z dzieckiem? - pyta cicho
-Jak to co zrobię? Oczywiście, że je wychowam.
-Twoje dziecko będzie najpiękniejsze na świecie a przy tym najbardziej zdemoralizowane. - stwierdza Naomi- A teraz koniec tej rozmowy i tradycyjne jedzenie lodów.
W przeciągu ostatnich miesięcy zjadłam więcej lodów niż przez całe moje życie. To tylko pokazuje jak się to wszystko skomplikowało.
Jemy te lody do wieczora aż robi nam się niedobrze a mi tylko bardziej chce się płakać. Cholera.
Około dwudziestej do Naomi przychodzi Harry. Z uśmiechem a zarazem ze smutkiem obserwuję jak przytulają się na powitanie.
-Hej- Harry uśmiecha się do mnie niepewnie
Odwzajemniam uśmiech.
-Cześć.
Harry niezręcznie mnie przytula i szepcze do ucha:
-Przepraszam.
Odsuwam się od niego zdezorientowana.
-Nie rozumiem. Za co mnie przepraszasz?
Harry zagryza wargę i wbija wzrok w swoje stopy.
-Bo...nie pilnowałem go zbytnio. ..
Mam ochotę wybuchnąć śmiechem i płaczem. Mam chyba jakiś rozstrój nerwowy.
-Harry, to nie jest twoja wina- ucinam idąc do salonu
Chłopak idzie za mną w dłoniach mnąc szarą czapkę, którą właśnie zdjął z głowy.
-A właśnie, że to moja. Widziałem Mel juz wcześniej w klubie, ale nie myślałem. ..
Gwałtownie obracam się na pięcie i wbijam wzrok w Harrego.
-Jaka Mel?
Harry śmieje się nerwowo.
-Powiedziałem Mel? Jaka Mel? Przepraszam pomyliło mi się coś. Chciałem powiedzieć. ..
-Nie pieprz -warczę- I nie próbuj zamydlić mi oczu. Powiedziałeś "Mel". Kim do diabła jest ta dziewczyna? Po prostu mi odpowiedz.
Harry wpatruje się we mnie z dziwną miną.
-Harry. - Naomi rzuca mu pytające spojrzenie
Chłopak unosi obie dłonie do góry i robi kilka kroków w tył.
-Nie chcę się w nic mieszać. Myślę, że powinnaś porozmawiać o tym z Niallem.
Wymieniam spojrzenia z Naomi. -Nie tylko ty masz tajemnice. - kończy Harry po czym rzuca czapkę na kanapę i przeciąga się- Ma ktoś ochotę na pizzę?
Ja stawiam.
***
Dwa dni później spotykam się z Niallem. Drzwi otwiera mi rozczochrany ubrany w szare spodnie od dresu i luźną białą koszulkę.
-Hej- mruczę pod nosem wsuwając się do środka
Niall wodzi za mną zaskoczonym wzrokiem.
-Przyszłam tylko po to, żeby powiedzieć, że wszystko zostało odwołane- słowa ledwo przechodzą mi przez usta- Trzeba tylko powiedzieć Summer. Wymyślisz coś.
Podnoszę na niego wzrok. Niall nadal patrzy na mnie bez słowa.
-Przykro mi- szepczę i chcę już wyjść, ale Niall zagradza mi drogę ramieniem
-Daj to sobie wyjaśnić- mówi Niall cicho- Proszę.
Kręcę głową.
-Powiedziałam ci już, że tu nie ma czego wyjaśniać. Chociaż nie, jest jedna rzecz. A raczej osoba. Mel. Kim jest Mel?
Niall rozszerza swoje niebieskie oczy. Zamiera.
To jest chyba najlepsza odpowiedź.
-Skąd wiesz? - pyta zszokowany
-Nieważne. Kto to?
Chłopak przeczesuje swoje włosy ręką. Wzdycha. Zamyka oczy. Zaczynam liczyć jego oddechy. Jeden.
Dwa.
Trzy.
Cztery.
Pięć.
-Ja...- w końcu Niall przerywa ciszę- Ja...przykro mi, przepraszam ale nie mogę ci tego wyjaśnić.
Rzucam mu pełne niedowierzania spojrzenie.
-Słucham? Nie możesz mi tego wyjaśnić? Z nią spałeś tak?
Niall kiwa głową.
-Ale...
-Pieprz się - warczę- Masz tupet.
Niall zagryza wargę i patrzy na mnie ze smutkiem w oczach. -To nie tak. To jest tak cholernie skomplikowane. ..
Teraz to ja zamykam oczy.
-Mam dość. Wychodzę.
-Kocham cię.
-Proszę cię, przestań.
-Mówię prawdę.
-Gdybyś mnie kochał. ..
Niall pada na kolana.
Wytrzeszczam oczy.
-Mówię prawdę do cholery. Lauro Elisabeth Gordon. ..kocham cię najbardziej na świecie, a ta dziewczyna. ..nic dla mnie nie znaczy. To ty sprawiasz, że się uśmiecham, że robię to wszystko, że żyję...po prostu. ..kocham cię. Tyle. Nie mogę bez ciebie żyć. Zrozum to.
Jak łatwo byłoby teraz paść na kolana obok niego i wpaść w jego ramiona. Tak łatwo byłoby mu teraz wybaczyć.
-Mam nadzieję- mój głos drży- Mam nadzieję, że znajdziesz kogoś kto pokocha cię tak samo jak ja.
Po czym wychodzę.
***
-Co takiego wczoraj powiedziałaś Niallowi, że stracił ochotę na życie?
Rzucam Eleanor pytające spojrzenie.
-Co do cholery?
Dziewczyna wzrusza ramionami.
-Lou powiedział, że siedzi w domu i cały dzień pije piwo. Podobno gada coś o samobójstwie.
W tym momencie do pokoju wchodzi Perrie z dwoma kieliszkami wina w dłoniach. Jeden z nich podaje Eleanor, drugi sama przystawia do ust.
-Mam cholernie dość tego wszystkiego. - opiera głowę na oparciu kanapy i wyciąga gołe nogi- Jutro wyjeżdżam w trasę.
-Uhm- mruczy Eleanor z kieliszkiem przy ustach- Widzę, że pracą próbujesz zapomnieć o Zaynie.
Perrie patrzy na nią zdziwiona. -Zayn? Kto to Zayn?
Parskam śmiechem.
-Chciałabym tak szybko zapomnieć- wsadzam palec w dziurę w dżinsach i zaczynam nim poruszać poszerzając tą dziurę
Perrie przymyka oczy i wzdycha głośno.
-Przestańmy już o tym rozmawiać. Mam wieści. Zapomniałam o Zaynie bo umawiam się z kim innym.
Prostuję się na miejscu. Eleanor zakrztusza się winem.
-Co?!- wrzeszczymy równocześnie
Perrie zerka na nas spod rzęs.
-Mam kogoś. Nazywa się Adam. Jest jednym z naszych tancerzy. Szczerze mówiąc to między mną a Zaynem już dawno coś. ..zgasło. Wiem, że ta zdrada na jego wieczorze kawalerskim nie była pierwszą. A Adam jest taki słodki. I wiem, że on nigdy by mi czegoś takiego nie zrobił.
-Nigdy nie mów nigdy- mruczy Eleanor pod nosem
Perrie rzuca w nią poduszką.
Trochę to dziwne, że wcześniej nie byłyśmy dla siebie zbyt miłe. Może gdybym poświęciła choć chwile na rozmowę z nią, a nie od razu zakładała, że jest pusta i głupia, to złapałybyśmy lepszy kontakt. W końcu kiedyś też uważałam Naomi za kolejną głupią blondynkę na tym świecie a później okazała się zupełnie inna.
-Obejrzałabym jakiś horror. - mówi Perrie wstając z miejsca- Piła?
-Popieprzyło cię- burczę- Trzeba być psychopatą, żeby obejrzeć ten film.
-Obecność- Eleanor podnosi rękę do góry
Marszczę brwi.
-Jaka obecność?
-Ten film. - El przeczesuje włosy ręką- Podobno niezły.
Perrie wzrusza ramionami i włącza film.
Oglądamy go już jakieś pół godziny ( trzeba przyznać, że trochę straszny) gdy nagle słyszymy trzaśnięcie drzwiami.
-Co to było? - Perrie przestraszona obraca się na miejscu
-Pewnie Louis- odpowiada spokojnie Eleanor- Tomlinson to ty?
-To ja- Louis prawie wbiega do pokoju- Laura, skarbie jesteś mi potrzebna.
Wstaję z miejsca. Dopiero teraz zauważam jak bardzo jest zdenerwowany.
-Wszystko w porządku?
Louis macha rękami.
-Nic nie jest w porządku. Musisz ze mną jechać.
-Gdzie?
Louis bez słowa łapie mnie za rękę i ciągnie za sobą. Eleanor i Perrie idą za nami.
-Lou, gdzie jedziemy? - powtarzam gdy siedzimy już w jego samochodzie
Chłopak zaciska dłonie na kierownicy.
-Do szpitala.
Słyszę jak Eleanor głośno wciąga powietrze.
-Do szpitala? Ale po co? - pyta zerkając na mnie w lusterku i uśmiechając się niepewnie
-Sam nie wiem. Wiem tylko, że chodzi o Nialla.
...feels like nothing is change. ..
♥♥♥
Hej ;*
na początku chcę bardzo przeprosić za moją nieobecność :( niestety brak czasu i weny dal mi się we znaki
Liczę na waszą opinie :*
Miłego weekendu <3
XX
♥♥♥
To jest twój brak weny?!
OdpowiedzUsuńNie wierze xd
Co to za Mel??
Czuję,że przez nią mogą być jesscze kłopoty...
Naomi... Uwielbiam ją i jej teksty!
I Niall!
Czy on chciał popełnić samobójstwo?!
Jej jaki ekscytujący rozdział!
Cudny!
Czekam na kolejny
Tak to mój brak weny xd
Usuńwszystkiego dowiesz się w nastepnym rozdziale :**
dziękuję <3
Dlaczego nikt nie chciał powiedzieć kim była ta cała Mel?! No i Niall w szpitalu...... O.o Nie mam pojęcia co mogło się stać...... tabletki, narkotyki, próba popełnienia samobójstwa?! Naprawdę nie wiem. Czekam na next i ciekawe co będzie z Summer jak się o tym dowie? W ogóle mogłoby nastąpić cudowne uzdrowienie Sam. :D Dawaj szybko next, bo siedzę jak na szpilkach i czekam co dalej. :******* <3
OdpowiedzUsuńO jejku dziękuję <3 postaram się szybko napisać
UsuńNie! Tylko nie to! Nialler tylko nie umieraj! Wstrząsnął mną ten rozdział. Mam nadzieję, że wrócą do siebie, a Niall'owi nic nie jest, oczywiście bardzo poważnego, bo swoje pocierpieć za zdradę musi. Ciekawa jestem kim jest ta Mel. Do następnego!
OdpowiedzUsuńTak, musi pocierpieć :D
Usuńdziękuję <3
PS. zapraszam na nowy! http://laila-rosa-sweetdreams.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJej tylko, żeby Niallowi się nic nie stało a o śmierci to ja nawet nie chcę myśleć :) kim jest ta cała Mel? I, nie oni muszą być razem :* czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuń:*
UsuńFuck!
OdpowiedzUsuńNie, oby Niallowi nic nie było! On nie może umrzeć!
Nie wiem kim jest Mel, ale już jej nie lubię.
Czekam na kolejny. :)
Dziękuję <3
Usuńco niall sobie zrobił
OdpowiedzUsuńżeby tylko nie próbował się zabić...
nie to niemożliwe
i ja wcale nie ryczałam jak ona u niego była :)))
wcale
boski rozdział :*
Dziękuję <3
Usuń