Dla Wiktorii Czaji
...I will carry you over. ..
Sterczę pod gabinetem doktora Kylara już od pięciu minut jak nie dłużej. I jedyne co na razie udaje mi się usłyszeć to: 'tak', 'nie', 'spokojnie'.
Jak można być spokojnym w takiej sytuacji? Pytam się, jak?
Opieram się o ścianę obok drzwi wyczerpana tym wszystkim. To za dużo jak dla mnie, osiemnastolatki tak naprawdę od niedawna. Ja chciałam po prostu iść na te pieprzone studia, zostawić za sobą przeszłość i rozpocząć nowe życie. Wcale nie chciałam zakochać się w gwieździe muzyki, planować z nim ślubu czy zajść w ciążę. A tym bardziej nie chciałam spowodować wypadku w wyniku, którego o mało bym go nie zabiła. A potem poznała.
I na pewno nie poznałabym wtedy Summer. Żyłabym sobie w słodkiej nieświadomości o jej istnieniu. I tak byłoby lepiej. Oszczędziłoby to tego wszystkiego.
I nadal byłabym zimną suką bez uczuć.
Drzwi gabinetu otwierają się i staje w nich doktor Kylar. Odwraca się do mnie i posyła mi ponury uśmiech.
-Możesz wejść
Nie ma potrzeby, żebyś tu tak bez sensu stała i próbowała domyśleć się o czym mówimy.
Nie musi mi tego powtarzać dwa razy. Niemal od razu wbiegam do pomieszczenia. W środku siedzi pani Johnson razem ze swoim mężem ( nie widziałam go ani razu, ale wiem, że to on). Kobieta położyła głowę na jego ramieniu i została w takiej pozycji z zamkniętymi oczami. Siadam obok niej na twardym krześle.
Doktor Kylar zajmuje swoje miejsce naprzeciwko nas i mierzy mnie zaniepokojonym spojrzeniem.
-Nie udało nam się. - oznajmia cicho
Unoszę brwi.
-Co wam się nie udało?
Z całych sił ściskam własne palce.
Mężczyzna przeczesuje dłonią swoje rzadkie włosy i mówi z westchnięciem.
-Summer zmarła. Dzisiaj w nocy. Rano przyszła do niej pielęgniarka. Summer już nie żyła.
Słyszę jak pani Johnson cicho jęczy.
Słyszę jak doktor Kylar stuka palcem o blat biurka.
Słyszę jak ojciec Summer cicho płacze.
-Nie- szepczę kręcąc głową- Nie, nie, nie. To...to nie może być prawda. Ja...nie. ..nie wierzę.
Doktor wzdycha ciężko.
-Uwierz mi, Lauro. Też bym chciał, żeby to nie była prawda. Jednak...
Bez słowa zrywam się z krzesła i wybiegam z gabinetu. Prawie przewracam jakąś starszą pielęgniarkę. Nawet jej nie przepraszam tylko biegnę dalej.
Zawiodłam ją. Zawiodłam ją.
Te dwa słowa huczą mi w głowie.
Obiecałam jej tyle rzeczy. Do moich oczu napływają łzy.
Nigdy nienawidziłam siebie tak bardzo jak w tym momencie. Nigdy.
Zatrzymuję się przy pokoju Summer z trudem oddychając. Przekraczam jego próg tak jakbym wchodziła do jakiejś świątyni. A później rzucam się z płaczem na podłogę obok łóżka. Przytulam się do poduszki, która pewnie została zmieniona rano po tym jak Summer. ..
Jezu.
Zaczynam płakać jeszcze bardziej i jeszcze głośniej. Prawie zawodzę.
Tkwię może w tej pozycji dziesięć minut, a może godzinę, nie wiem, gdy ktoś dotyka mojego ramienia.
-Wszystko w porządku? - pyta dziewczęcy głos
Wszystko w porządku? Chyba, gdyby wszystko było w porządku to nie próbowałabym utopić wszystkich ludzi w tym pieprzonym szpitalu swoimi łzami.
-A na co to tobie wygląda? Na radość? - kieruję na nią załzawione spojrzenie
Dziewczyna jest może w moim wieku może odrobinę starsza. Ma długie, czarne, błyszczące włosy i brązowe oczy. Jest ubrana w czarną skórzaną kurtkę i obcisłe rurki tego samego koloru. Na głowie ma czarną beanie.
-Hmm. ..no nie.- mówi dziewczyna przyglądając mi się z zaciekawieniem
Ocieram łzy wierzchem dłoni.
-Coś się stało? - powtarza dziewczyna
Zagryzam wargę.
-Zmarła moja przyjaciółka. - podnoszę się z podłogi otrzepując legginsy z kurzu
Dziewczyna otwiera usta najwyraźniej nie mając zielonego pojęcia co w takiej chwili powiedzieć.
-O, Boże- wykrztusza w końcu- Przykro mi.
Wzruszam ramionami.
-Miała wypadek samochodowy? - dopytuje dziewczyna, a mnie jej dociekliwość zaczyna delikatnie mówiąc irytować
-Nie.
-W takim razie. ..co?
-Rak- odpowiadam cicho
-A ile...miała lat?
Kurwa. Naprawdę chciałabym ją kopnąć. Albo cokolwiek.
-Osiem.
Dziewczyna wstrzymuje powietrze i unika mojego wzroku.
-Jej. Osiem lat. To bardzo mało.
Nie odpowiadam tylko wbijam wzrok w ścianę, z której zniknął plakat Justina Biebera. Jak oni śmieli?
-Jestem Mel- dziewczyna wyciąga do mnie rękę, którą z resztą ignoruję
-Laura- odpowiadam chłodno- Mel to skrót od Melissy, Melindy czy innego głupiego imienia.
Mel uśmiecha się szeroko.
-Nie. Po prostu Mel. Albo Melly. Jak kto woli.
Ja bym wolała, żebyś natychmiast opuściła to miejsce.
-Muszę iść- Mel niemal natychmiast odpowiada na moje nieme błagania- Odwiedzam starego przyjaciela.
Kiwam głową nawet jej nie słuchając.
-To...ja no...pójdę już.
Wychodzi niemal biegiem.
***
-Zebraliśmy się tu, żeby pożegnać naszą córkę, siostrę, przyjaciółkę. ..- w pewnym momencie przestaję słuchać słów księdza i wbijam wzrok w małą białą trumnę stojącą przed ołtarzem
Naomi bierze mnie za rękę i uśmiecha się do mnie delikatnie. Odwzajemniam uśmiech.
-Summer Johnson była wspaniałą dziewczynką. ..
-Uwielbiała grać w gry planszowe. ..
-Chciała zaznać prawdziwego życia. ..
-Nie bała się śmierci. ..
Była, chciała. ..dlaczego wszyscy mówią o niej w czasie przeszłym? Jakby już należała do przeszłości.
Ksiądz monotonnym głosem zaczyna odmawiać modlitwę.
Na cmentarzu jest niewiele ciekawiej. Większość ludzi płacze, pani Johnson przytula się do trumny i wcale nie chce jej puścić. Jej mąż i ktoś z rodziny muszą odciągnąć ją od niej siłą.
Nie podchodzę do niej z kondolencjami. Po prostu nie mam na to siły.
Gdy ceremonia pogrzebowa dobiega końca i wszyscy ludzie idą na stypę ( na, którą zresztą miałam zaproszenie, ale go nie przyjęłam) ja podchodzę do mogiły pewnej wiązanek i świeczek.
Z moich oczy łzy płyną same. Naomi zerka na mnie z zaniepokojeniem.
-Przepraszam- szepczę- Przepraszam cię, Summer.
Blondynka przytula mnie do siebie i pozwala się wypłakać.
-Dzisiaj miałam wyjść za mąż- łkam cicho- Dzisiaj miałam mieć ten cholerny ślub.
Naomi całuje mnie w czubek głowy i odciąga na bok.
-Idziemy?- pyta cicho
Bez słowa kiwam głową.
***
Po pogrzebie Summer jakoś udaje mi się dojść do siebie. Wracam do szkoły, uczę się( żeby jednak dostać się na te pieprzone studia) i próbuję o wszystkim zapomnieć.
Nie, nie o wszystkim.
Nie potrafię tak po prostu wyprzeć Summer z pamięci. I nie chcę. Nie chcę udawać, że wcale nie istniała a ostatnie dwa miesiące mojego życia to był jeden wielki sen.
Zaprzyjaźniłam się z Cole'm. To kolejna sprawa. Okazał się naprawdę świetnym facetem. Wychodzimy razem do kina, na spacery. Naomi patrzy na to wszystko sceptycznym okiem. Nie wiem czemu, ale ona nie lubi Cole'a. Chociaż nie lubi to za mało powiedziane. Zazwyczaj, kiedy siedzimy razem w trójkę to ona nie odzywa się ani słowem. A czasami potrafi nawet odejść do kogoś innego.
Próbowałam z nią o tym porozmawiać, ale to wyglądało mniej więcej tak:
Ja: Dlaczego tak go nie lubisz?
Naomi: Bo nie.
Ja: Przecież on ci nic nie zrobił.
Naomi: Jeszcze nie.
Ja: Może wyszlibyśmy gdzieś razem. ..
Naomi: Nie.
Ja: Proszę cię Clark, nie każ mi wybierać.
Naomi: Przecież ci nie każę. Jak tak bardzo chcesz to sobie z nim idź.
Ja: Spieprzaj.
Naomi: Nawzajem.
Więc tak...hmm. ..no.
Ale próbowałam, tak?
-Naomi chyba nie pała do mnie miłością- mówi Cole, gdy wychodzimy ze szkoły
-Uhm. - mruczę pod nosem
-Ale spokojnie, nie przeszkadza mi to. Może pójdziemy do mnie albo do ciebie?
-Mieszkam z Naomi- przypominam mu
Chłopak kiwa głową z uśmiechem.
-A, no tak. Zapomniałem. To jednak do mnie, tak?
Potakuję.
I idziemy do niego. Cole mieszka sam w małym mieszkaniu, które wynajmuje od jakiejś starszej pani.
-Porozmawiajmy- mówi Cole siadając obok mnie na kanapie
-Jasne- posyłam mu szeroki uśmiech- Ale o czym?
-O Niallu- Cole rzuca mi zaniepokojone spojrzenie
Odwracam wzrok.
-O nim? Po co?
Chłopak wzrusza ramionami.
-Ja...chcę tylko wiedzieć...nie odzyskał nadal pamięci, tak?
Z niechęcią kiwam głową.
-Nie odzyskał. Cóż, nie wiadomo czy w ogóle odzyska.
Cole zagryza wargę i patrzy na mnie dziwnym wzrokiem.
-Cóż, może lepiej, żeby się tak z tym nie spieszył.
Mrużę oczy.
-Co?
Cole kręci głową.
-Nic, nic. Absolutnie nic.
Rzucam mu podejrzliwe spojrzenie.
-Powiedziałeś, żeby lepiej się nie śpieszył- cedzę przez zaciśnięte zęby- Co to miało do cholery znaczyć?
-Nic takiego nie powiedziałem.
-Nie jestem głucha- warczę
Cole kładzie mi rękę na ramieniu.
-Spokojnie, księżniczko. Nic takiego nie powiedziałem, okej?
Patrzy mi prosto w oczy.
Z wahaniem kiwam głową.
-Okej.
-A jeśli odzyska pamięć czego oczywiście mu życzę- kontynuuje Cole- zamierzasz do niego wrócić?
Skąd te pytania? O co mu w ogóle chodzi?
-Tak- kiwam głową- Zamierzam.
Cole patrzy na mnie z niedowierzaniem.
-Serio? Wybaczysz mu to wszystko, od tak?- pstryka palcami- Przecież on cię zdradził. Zdrady się nie wybacza. No, przynajmniej ja bym nie wybaczył. Ale ja to nie ty.
Nie wiem o czym on mówi, ale to zaczyna robić się coraz bardziej dziwne.
Odsuwam się od niego.
-Ta dziewczyna, z którą cie zdradził...Mel, tak?
Podnoszę głowę. Mel.
-Dlaczego nikt nie chciał ci powiedzieć kim ona jest?
Mel.
-Czyli twój chłopak ukrywa przed tobą sporo rzeczy.
Cholera jasna. No tak.
Zrywam się z miejsca na równe nogi.
Cole obdarza mnie zdziwionym spojrzeniem.
-Coś się stało?
Nie odpowiadam tylko zarzucam na siebie płaszcz.
-Dzięki za gościnę, ale muszę lecieć. Na razie- całuję go w policzek sama siebie tym zaskakując i biegnę do wyjścia
Mel. Mel. Mel.
Dlaczego wcześniej nie skojarzyłam jej imienia? Stary przyjaciel, akurat. Prycham cicho kierując się w stronę szpitala. Cole na szczęście mieszka dwadzieścia minut drogi od niego. Dlatego nie trudzę się łapaniem taksówki tylko ruszam prawie biegiem. No dobra czymś podchodzącym pod prawie bieg. Wyjaśnijmy sobie coś. Zawsze wolałam angielski od wf-u. A na tej lekcji nikomu niepotrzebnej bardzo rzadko zdarzało mi się ćwiczyć. No więc. ..tak.
Kiedy dochodzę do szpitala od razu lecę do pokoju Nialla. Myślałam, że już na zawsze pożegnam szpital. Miałam taką nadzieję.
Na moje szczęście pod salą Nialla siedzi Maura. Może odpowie mi na kilka pytań.
-Cześć- uśmiecham się do niej słabo- Dobrze, że cię widzę.
Maura odwzajemnia uśmiech.
-Ja też. Przykro mi z powodu Summer.
Wzdycham.
-Dziękuję- siadam obok niej- Mam kilka pytań.
-Tak?
Biorę głęboki oddech.
-Kim jest Mel? I ile znaczy dla Nialla?
Maura wpatruje się we mnie osłupiała.
-Miałam porozmawiać o tym z Niallem, ale. ..wyszło jak wyszło. A więc. ..kim jest Mel?
Kobieta odwraca wzrok.
-Nie powinnam ci tego mówić.
Powstrzymuję się od przewrócenia oczami.
-Domyśliłam się, wiesz? Nikt nie chce o niej mówić. Tylko dlaczego? Bo musi być jakiś powód.
Maura kuli się i kręci głową.
-Nie mogę. Przepraszam Lauro, ale naprawdę nie mogę.
Powiedzieć, że jestem rozczarowana to zdecydowanie za mało.
-Ale. ..dlaczego? - potrząsam głową- Wytłumacz mi chociaż dlaczego. Proszę- dodaję widząc jej niepewną minę
Maura łapie się za głowę wstając z miejsca.
-Nie mogę skarbie. Nie mogę. Ona nam nie da spokoju.
I odchodzi. Gapię się za nią oszołomiona. W tym samym momencie z pokoju Nialla wychodzi dziewczyna o czarnych długich włosach ubrana cała na czarno.
-Hej! - wołam biegnąc za nią
Dziewczyna zatrzymuje się wpół kroku i zerka na mnie przez ramię.
-Co chcesz? - krzywi się- A to ty.
Nie jest wcale tak miła jak wczoraj. I to z nią Niall miałby się niby przespać?
-Mel, tak? - pytam
-Tak- dziewczyna wznosi oczy ku niebu- Błagam cię mów co chcesz i spadaj.
Rzucam jej wściekłe spojrzenie.
-Co ty właściwie chcesz od Nialla?
Mel unosi idealnie wydepilowane brwi.
-No nie. To ty jesteś tą dziewczyną, z którą miał wziąść ślub? No to, gratulacje- klaszcze w dłonie z krzywym uśmiechem- A teraz spadam.
-Poczekaj- warczę- Spałaś z nim?
Mel bez owijania w bawełnę kiwa głową.
-Ale nic nas nie łączy, nie musisz się martwić. Był mi coś winien po prostu.
Marszczę czoło.
-Co był ci winien?
Mel wzrusza ramionami.
-Teraz to już nieważne. Ten kretyn i tak nic nie pamięta. Albo tylko udaje. - nagle kopie nogę krzesła stojącego obok niej, wbrew sobie wzdrygam się przestraszona- Kto teraz spłaci ten pieprzony dług?
Nic nie rozumiem z tego jej paplania.
-Nie możesz po prostu powiedzieć o co ci chodzi, a nie bawić się w jakieś cholerne rebus?
Mel obdarza mnie pełnym pogardy spojrzeniem.
-Jeśli myślisz, że ci coś powiem to chyba upadłaś na głowę.
Chyba tak.
Mel kręci głową z niedowierzaniem i odchodzi zarzucając włosami.
-Znasz ją? - podskakuję gdy Niall znienacka staje za mną i szepcze mi do ucha
Kręcę głową.
-Nie.
Niall wzdycha ciężko opierając się na kulach.
-Wychodzę dzisiaj ze szpitala. Noga się prawidłowo zrosła, czuję się o wiele lepiej. - uśmiecha się do mnie niepewnie- Możemy się spotkać.
Czuję lodowate ręce zaciśnięte na moim gardle.
-Po co? - pytam cicho
Niall patrzy gdzieś w sufit.
- Chcę cię lepiej poznać. To chyba zrozumiałe w naszej sytuacji. To co? Jutro?
-Nie- mówię- Nie mam nastroju na żadne randki.
Niall unosi brwi wyraźnie zdziwiony.
-Dlaczego?
Przewracam oczami. On naprawdę zaczyna mnie wkurzać.
- Tydzień temu zmarła Summer. Mam powód.
Niall rozszerza oczy.
-Kto?
-Summer- cedzę przez zaciśnięte zęby
-Ja...
-Taka mała dziewczynka. Była chora na raka- mówię że sciśniętym gardłem
Niall patrzy na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
-Summer. ..Summer Johnson? Ja...ja ją pamiętam.
...we will find the way trough the dark. ..
♥♥♥
Hej ;*
Więc tak,wszystkiego najlepszego słońce :* zdrowia, szczęścia, spełnieni marzeń i czego tam sobie zażyczysz :))
przepraszam jeśli źle odmieniłam nazwisko :*
Mam nadzieje ze rozdział wam się spodoba ^^ jestem beznadziejna w opisywaniu smutnych chwil, wiem ;))
Czytałam ten rozdział w napięciu, a serce waliło mi tak mocno, że myślałam, że mi po prostu wyskoczy z klatki piersiowej. No cóż, Summy........... Why?! Ale odeszła prawie spełniona, a co do Nialla no to w końcu zaczyna coś sobie przypominać. ^_^ Jestem ciekawa tego kulminacyjnego efektu, kiedy skojarzy wszystkie fakty wokół siebie i odzyska w całości pamięć @_@ Teraz męczy mnie ta zdzira z czarnymi włosami....... O jakim długu jest mowa to nie mam bladego pojęcia......... Rozdział zaczepiasty! Kochana nexcik proszę ♡.♡
OdpowiedzUsuńJej *.* dziękuję kochana <3 uwielbiam twoje komentarze :**
UsuńO, kurwa! On pamięta! On pamięta! Hsgdhdjd
OdpowiedzUsuńDzieki za dedykacje :') Świetny rozdział ;*
Ps: na tt robię imreze urodzinowa xD Wszyscy Sa zaproszeni. Czekam na następny rozdział. Może przypomniał sobie więcej. Czego da dziwka, Mel, czy jak jej tam od niego chce? Napiszesz o tym w rozdziale, czy zawsze to będzie niewiadomą? xD Weny życzę, kocham. Bajoo :*
Nie ma za co ;)) kiedyś tak napiszę xD kiedyś ;) nie no odpowiedz na to już niedługo ;* dziękujęę <3 podaj tt to wpadnę ;*
UsuńJej kN coś pamięta!!!
OdpowiedzUsuńMoże w końcu zacznie sobie coś przypominać???
Oby.
Summer...
Jej,smutno mi, że odeszła...
Czekam na nexxxxxt!!!
<3 ja się tak ciesze, że to wam się podoba :D
UsuńNiall coś pamięta :D nie lubię Mel, na początku jak była scena w pokoju Summer to pomyślałam sobie to ma być ona? Taka miła? Nie to niemożliwe. Dlatego później wręcz odetchnelam z ulga gdy była tak wredna dla Laury xD
OdpowiedzUsuńboski rozdział jak zawsze słońce <3
No i Summer. ..
Tak Niall coś pamięta :D dziękuję słońce <3
UsuńFsddasfvhh <3 jajajaj piękny rozdział :*
OdpowiedzUsuńDziękuję <3 :))
UsuńSuuuuuuuuuper! Całe szczęście, że Nialler co nie co pamięta. Czekam na kolejny. :)
OdpowiedzUsuńhttp://secret-harrystyles.blogspot.com/ zapraszam do siebie w wolnej chwili na nowy rozdział. :)
Dziękuję ;*
UsuńBiedna Summer, tak mi jej żal.
OdpowiedzUsuńWszystko zaczyna się komplikować, o co w tym wszystkim chodzi? Co Mel ma wspolnego z Niall'em? Genialny rozdział ! czekam na kolejny ♡♡
www.scar-never-fade.blogspot.com
Dziękuję ♡
Usuńniall odzyskał troche pamięci
OdpowiedzUsuńczy tak sie wgl mówi? XD
nie ważne
ale juć coś pamięta :D :D
świetny rozdział <3
Haha nie wiem ;D dziękuję
Usuńdlaczego zawsze czytając twoje komentarze śmieje się jak głupia xD?
*już hahah
Usuńnie wiem hahah
teraz jak je czytam też się śmieje XD
WOW! cudeńko! uwielbiam twój styl pisania <3
OdpowiedzUsuńprzy okazji zapraszam do mnie
http://czastkamniesamej.blogspot.com/