-Powiedział tak do ciebie?
-Tak.
-Ale serio?
-Tak.
Naomi piszczy tak głośno, że muszę zasłonić sobie uszy.
-Serio? - powtarza gdy się uspokaja
W odpowiedzi kiwam głową.
Moja przyjaciółka pada na łóżko rozkładając przy tym ręce i wydając z siebie dziki krzyk.
-Serio? !
Uderzam ją poduszką w twarz.
-Zamknij się, Clark.
Naomi odrzuca poduszkę na bok.
-Zamknę się jak powiesz czy na serio!
Przewracam oczami.
-Mówiłam ci to już kilka razy. Tak, na serio, do cholery.
Naomi kiwa głową.
-Dobra. Dobra, Clark uspokój się - zaczyna wachlować się dłońmi i gadać sama do siebie
Tak. To właśnie Naomi.
-Ale. ..- mówi po chwili ciszy- To jak on cię nazywa. ..tym aniołkiem, to jest tak cholernie. ..słodkie.
Uśmiecham się z dumą.
-Wiem. Prawda, że cholernie słodkie?
-Oddałabym wszystko, żeby Harry tak do mnie mówił. - mruczy pod nosem
Marszczę brwi i zerkam na nią kątem oka.
-Co?
Blondynka udaje zdziwioną. Albo po prostu głupią. Co z jej naturalnym kolorem włosów jest absolutnie dopuszczalne.
-Co?- powtarza po mnie słodkim głosem
-Powiedziałaś coś o Harrym.
Naomi potrząsa głową z nerwowym śmiechem.
-Przesłyszałaś się.
-Akurat. Powiedziałaś, że chciałabyś, żeby Harry cię tak nazywał.
-Zamknij się. - Naomi rumieni się
Zaraz, zaraz. Rumieni się. To w ogóle u niej możliwe? Rumienienie się? Naomi Clark się rumieni? Od kiedy?
-Zarumieniłaś się- zauważam zupełnie nieporzebnie
Naomi przyciska dłonie do rozgrzanych policzków chcąc je ochłodzić.
-Powiedziałam, żebyś się zamknęła.
-Myślisz teraz o nagim Harrym czy co?
-Spieprzaj- warczy dziewczyna
-Myślisz? O cholera.
Naomi rzuca mi krzywe spojrzenie.
-Gdybyś nie była bezbronną kobietą w ciąży to pewnie bym cię udusiła.
Parskam śmiechem.
-Jasne. Akurat. Za bardzo mnie kochasz, żeby to zrobić.
Naomi unosi brwi.
-Ja? Kocham cię? Niby kto i kiedy ci coś takiego powiedział?
Czochram ją po głowie. Po prostu nie mogę się powstrzymać. Ona jest zbyt słodka kiedy jest wredna.
-Pamiętasz nasze plany? - zaczynam cicho kiedy obie się uspokajamy i leżymy spokojnie obok siebie na łóżku w sypialni Naomi
Naomi opadają już powieki.
-Jakie plany? - pyta sennie
Uderzam ją ręką w udo z głośnym plaskiem. Dziewczyna podskakuje wydając z siebie głośny wrzask.
-Zamknij się- mówię że śmiechem- Pobudzisz wszystkich na tej ulicy.
Naomi łapie się za wściekle czerwone udo i zaczyna je masować rzucając mi przy tym rozdrażnione spojrzenie. Posyłam jej promienny uśmiech.
-Pamiętasz? Czy nie?
Naomi wydyma wargi.
-No jasne, że pamiętam. Jesteś popieprzona. A teraz idę spać. Dobranoc.
-Adios.
Nie odzywamy się do siebie przez kilka minut dopóki ja nie powiem.
-Teraz to wszystko się tak pokomplikowało.
Naomi wydaje z siebie groźny pomruk.
-Widzę, że się zgadzasz. Nie wiem jak z małym dzieckiem polecimy na Karaiby.
-Zostawisz je ojcu. - mruczy Naomi- Koniec kłopotu.
Nagle podciąga się do pozycji siedzącej i wbija we mnie wzrok całkowicie rozbudzona.
-Będę mogła być chrzestną? Wiedz, że jestem cholernie wściekła za ten ślub i musisz mi to wynagrodzić w inny sposób.
Kiwam głową.
-Tak. Możesz zostać chrzestną- Naomi klaszcze w dłonie z cichym piskiem i pyta:
-Masz wybrane imię dziecka?
Wzruszam ramionami.
-A chciałabyś chłopca czy dziewczynkę?
Ponownie wzruszam ramionami.
-A co za różnica.
Naomi patrzy na mnie z politowaniem.
-No nie wiem. Może na przykład różnica w narządach płciowych? No tak, przecież to nieważne. Nikt nie zauważy różnicy. Masz rację Gordon. Istotę z penisem można nazwać Anna. Czemu nie.
Przewracam oczami.
-Dlaczego jesteś dzisiaj taka rozdrażniona?
Naomi zaciska wargi.
-Ja? Rozdrażniona? Gdzie tam. Skarbie to niestety cała ja.
Kiwam głową z szerokim uśmiechem.
-Jasne. A teraz dobranoc.
Naomi kręci głową wyraźnie zirytowana.
-Dobranoc.
***
Następnego dnia zdobywam adres Maddy. Chcę z nią porozmawiać, czegoś się dowiedzieć. Od razu po lekcjach kieruję się w stronę jej domu. Maddy mieszka niedaleko naszego liceum. To tak naprawdę kilka przecznic dalej.
Gdy już jestem na jej ulicy zauważam zielony samochód naprzeciwko mnie. Kierowcy nie widzę. Stoję jak wmurowana gapiąc się na niego. Czy to to samo auto, które prawie zabiło Nialla?
I wtedy samochód rusza. Prosto na mnie. Nie mam nawet czasu na odskoczenie w bok. Wiecie jak to jest. Zawsze dziwiłam się czemu ludzie na filmach nie odskakują na bok tylko biegną prosto przed siebie albo stoją jak słupy na środku ulicy. Idealny kandydat do przejechania.
Ale tak naprawdę jest tak, że strach bierze nad nami górę. Nie potrafimy myśleć racjonalnie. Wzbudza się w nas zwierzęcy instynkt. Głos w twojej głowie, który po prostu wrzeszczy:
Biegnij.
Jedno słowo. Nic więcej mi nie potrzeba.
A wtedy biegniesz. Ile sił w nogach.
Z tym, że przypominam o mojej niechęci do lekcji, na których jedyne co robisz to pocisz się. Żadnego myślenia.
A ja w tym momencie mam wyłączone i myślenie i zdolności fizyczne.
Jeśli je kiedykolwiek miałam.
Nagle czyjeś ręce ratują mi życie.
Ugh. Trochę dziwnie to zabrzmiało.
Poprawka. Ktoś łapie mnie za ramiona jednocześnie je przy tym oplatając i popycha mnie do przodu.
Niemal od razu przytomnieję.
Samochód z piskiem opon przejeżdża obok mnie. Wprost przed moim nosem.
No, dzięki kretynie.
-Nic ci się nie stało? - zszokowana podnoszę głowę, a mój wzrok napotyka zmartwione spojrzenie ciemno zielonych oczu
Cole.
Czy powinnam mieć jakieś pytania typu: co ty tu diabła robisz?
No chyba jasne, że powinnam.
-Co ty tu robisz? - opatulam się ciasnej płaszczem
Nagle temperatura spadła o kilka stopni. Albo tylko mi się tak wydaje. Chyba to drugie. Cole wzrusza ramionami.
-Widziałem, jak wychodzisz ze szkoły i idziesz w w zupełnie inną stronę niż zazwyczaj. Dlatego. ..
Rozszerzam oczy.
-Co? Śledzisz mnie?
Cole potrząsa głową.
-To akurat jest dalekie od śledzenia. Po prostu dbam o twoje bezpieczeństwo.
Strzepuję kłębek kurzu z rękawa mojego płaszcza.
Och, doprawdy?
-Moje bezpieczeństwo? - powtarzam-Hmm, wydaje mi się, że nie potrzebuję takiego ochroniarza.
-Akurat- prycha Cole- Całe twoje życie było jednym wielkim pakowaniem się w kłopoty.- milknie na moment po czym dodaje- Ślicznotko.
Momentalnie zamieram i gapię się na niego z rozdziawionymi ustami.
-Dlaczego tak mnie nazwałeś?
-Masz na myśli:dlaczego nazwałeś mnie tak jak nazywał mnie Logan?
Mówiąc to patrzy mi prosto w oczy z grobową miną.
To co robię jest naturalnie odruchowe. Popycham go z całych sił, co wychodzi mi całkiem nieźle, bo Cole przewraca się i ląduje na tyłku.
-Skąd to wiesz? - warczę
Chłopak podnosi się z ziemi bez pośpiechu przez cały czas utrzymując ze mną kontakt wzrokowy.
-Tak się składa, że wiem o tobie wiele rzeczy.
Może to jakiś zboczeniec.
Albo coś ich pokoju.
Tak, pewnie tak.
-To zabrzmiało jak jakiś kiepski tekst z filmu- krzyżuję ramiona na piersiach i wbijam w niego wściekły wzrok
Cole tylko kręci głową z dziwnym uśmiechem. Odwraca się jakby miał odejść i zostawić mnie w spokoju za co dziękowałabym niebiosom, ale nagle obraca się gwałtownie na pięcie i mówi:
-O byłym życiu twojego byłego chłopaka też wiem dość dużo. I zawsze mogę ci takie informacje udostępnić.
***
Cole zabiera mnie do swojego mieszkania. Znowu. Podejrzenia o jego zboczeniach natychmiast wracają.
-Nie do końca jestem tym za kogo się podaje- oznajmia bez ogródek siadając na kanapie i rzucając szarą papierową teczkę na stolik kawowy
Korci mnie, żeby do niej zajrzeć.
Cholernie.
Ale oczywiście nie mogę tego zrobić. -Jak można być "nie do końca kimś"? Cole ,to głupie.
-Jestem detektywem.
Dopiero po jakiś kilku sekundach zaczynam rozumieć znaczenie tego słowa.
-Co? Jesteś kim? Jakimś cholernym detektywem? Dlaczego. ..- macham rękami mając nadzieję, że one powiedzą coś więcej niż ja
Cole wzdycha po czym rozkłada nogi na stoliku.
-Mam dwadzieścia pięć lat.
Wybucham śmiechem.
-Teraz to już w ogóle jakieś jaja sobie robisz. Ty jesteś nastolatkiem. Masz osiemnaście lat. Nie wyglądasz na nawet dwudziestkę.
Brzmię rozpaczliwie. Bardzo rozpaczliwie.
-To akurat zasługa genów- Cole posyła mi szeroki uśmiech zupełnie nieadekwatny do sytuacji
Mogłabym go kopnąć. Ewentualnie udusić poduszką.
-I właśnie przed chwilą byłem świadkiem jak ktoś próbował cię zamordować.
-Nikt nie próbował mnie zamordować- mruczę pod nosem
-Laura. - Cole łapie mnie za rękę
Niemal od razu ją wyrywam. A on udaje, że nic takiego nie zaszło.
-To było zielone volvo.
Wzruszam ramionami.
-I co z tego? W tym mieście pełno jest pieprzonych zielonych volvo.
-Ale nie za każdym siedzi dziewczyna o rudych włosach- szepcze Cole
Jeśli tak w ogóle ma na imię. Dopiero teraz przychodzi mi do głowy, że to może wcale nie jest jego prawdziwe imię. W końcu palnął jakiś tekst o byciu kimś kim się nie jest czy coś w tym stylu.
Mrugam kilka razy.
-To znaczy. ..podejrzewasz rudą dziewczynę, tak?
Cole przewraca oczami.
-Nie byle jaką rudą dziewczynę.
Kiedy rzucam mu pytające spojrzenie rzuca:
-Maddy.
Jakoś dzisiaj nie panuję nad sobą. Uderzam go w twarz. Cole podskakuje wyraźnie się tego nie spodziewając.
-Przestań pieprzyć, kretynie. To nie mogła być Maddy. Ma alibi na ten dzień, w którym zamordowano Logana i spowodowano wypadek Nialla. Więc raczej nie mamy o czym rozmawiać.
Cole marszczy brwi.
-Skąd wiesz o jej alibi?
Macham ręką.
-Czy to ważne? - gdy rzuca mi zirytowane spojrzenie odpowiadam spokojnie- Morgan się wygadał. Co prawda wcale tego nie chciał no, ale cóż stało się.
Cole uderza w swoje kolana.
-I co jeszcze wiesz, co?-rzuca mi podejrzliwe spojrzenie
Wnoszę oczy ku niebu.
-Niewiele. Morgan nie był aż tak pijany.
-Co ma znaczyć to niewiele? - docieka Cole
Nieładnie być wścibskim. Nie wiesz, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?
-Gemma- odpowiadam krótko
Ale on zrozumiał. To jedno słowo mu wystarczyło.
-No jasne. Gemma.- rzuca sarkastycznie kiwając głową- To wyjaśnia wszystko.
-A właśnie, że nie wszystko- zauważam chłodno- O co w ogóle chodzi? Co Gemma ma wspólnego z Maddy?
Cole obdarza mnie pustym spojrzeniem.
-Jeśli myślisz, że ci to powiem to...
-Nawet o tym nie pomyślałam- przerywam mu zirytowana- Palancie- dodaję ciszej
Cole unosi brwi. Ups. Chyba to usłyszał
-Już chyba musisz iść- podnosi się z miejsca i macha na mnie ręką
Wcale nie mam ochoty tego robić. Nie ruszam się z miejsca.
-Miałeś mi powiedzieć o Niallu.
-Tajemnica zawodowa- odwraca się ode mnie
Wstaję już mocno wkurzona tym wszystkim. Ludzie lubią mnie zbywać.
-Cole.- stukam go w ramię
Odwraca się ze zdziwioną miną.
-Nie mam zamiaru stąd wyjść dopóki mi nie powiesz o co w tym wszystkim chodzi.
Panie i panowie, oto moje pytanie roku. O co w tym wszystkim chodzi?
Ostatnio zaczęłam bardziej rozumieć skomplikowane równania matematyczne niż moje własne życie.
Nigdy nie lubiłam matmy.
Cole uśmiecha się krzywo.
-Gdybym tylko mógł. ..zabrałbym cię stąd. Gdzieś daleko.
Tak. Hmm...co?
Wytrzeszczam na niego oczy.
-Chętnie bym się wybrała do Hiszpanii albo gdzieś- śmieję się nerwowo
Cole rzuca mi wściekłe spojrzenie. Co znowu powiedziałam nie tak?
-Wolałbym, żebyś nie brała w niczym czynnego udziału tylko przyglądała się dochodzeniu z pewnej bezpiecznej odległości.
Wpatruję się w niego przez chwilę po czym bez słowa kiwam głową.
Cole odprowadza mnie do drzwi. Nasze pożegnanie przebywa bardzo. ..milcząco. No dopóki Cole nie złapie mnie za ramię i nie wysyczy prosto w ucho:
-I jeśli jeszcze raz pójdziesz do domu Maddy to spędzisz kilka dni w areszcie.
***
-Yeah, I've been watching you all night. ..
Stoję jak wmurowana w progu domu Naomi.
-And something in your eyes. .
Ona tam sprząta czy co?
Naomi uwielbia słuchać muzyki, żeby umilić sobie czas tego przykrego obowiązku.
-So c'mon, c'mon and dance with me baby. ..
Przy salonie muzyka staje się coraz głośniejsza. A do tego słyszę chichot mojej przyjaciółki.
Bez skrępowania wparowuję do środka śpiewając dalszą część piosenki.
-The one that I came with. ..kurwa.
Jestem pewna, że Harry i Naomi myślą w tym momencie dokładnie to samo.
-Przepraszam. ..cholera, naprawdę- wolno się wycofuję
Naomi mimo pokaźnych rumieńców na twarzy wyraźnie wygląda jakby chciała mnie zabić. Co powiesz na wyprowadzkę z tego domu?
Oj, bardzo chętnie.
-Przepraszam- powtarzam po raz dziesiąty- Nie wiedziałam, że wy się tu właśnie...no cóż pieprzycie.
To było złe słowo. Bardzo złe słowo. Gorszego nie mogłam użyć.
-Ale spokojnie, rozumiem was.
Harry nie może wytrzymać i parska śmiechem. Naomi uderza go w ramię i krzyczy na mnie:
-Wyjdź stąd! - po czym zrywa się z kanapy oczywiście w bieliźnie i ucieka do łazienki
Harry ubiera na siebie spodnie i uśmiecha się do mnie ze skrepowaniem.
-Przepraszam. Wiem mogliśmy iść do pokoju
Macham ręką.
-Przecież to nie było nic takiego. Oboje jeszcze mieliście na sobie bieliznę. Dobrze, że nie weszłam pięć minut później.
Harry uśmiecha się i idzie za Naomi pewnie chcąc wywabić ją z łazienki.
Zatrzymuję go słowami:
-Ale serio Styles? Seks do swoich własnych piosenek?
Harry wzrusza ramionami z uśmiechem i odchodzi.
Kręcę głową z niedowierzaniem.
I wtedy dzwoni mój telefon. Ze zdziwieniem rozpoznaję nowy numer Nialla.
-Halo?
-Laura?
-Tia. - zaczynam oglądać swoje paznokcie
-Muszę z tobą porozmawiać. Teraz.
...i'll lift you up and never stop. ..
♥♥♥
Hej ;*
Jak tam mija tydzień?
Dzisiaj dostałam 4+ z historii a wierzcie z moja nauczycielką to wielkie osiągnięcie :D
mam nadzieje ze rozdział wam się spodoba ;*
XX
♥♥♥
Kto chcial zabic mi Laure?!
OdpowiedzUsuńDobrze ze ten Cole się pojawil...
I ta akcja w ich domu...
Naomi i Harry zawszw mnie rozwalali, ale dzis bylo jhz chyba po calosci...
Ta scena świetna! !!
I o czym Niall chce z nia rozmawiać?
Juz nje mige doczekać się kolejnego! !!
Haha :)) dziękuję <3
UsuńHahahahahhaha xD no nie mogę z tego harrego i Naomi, moi mistrzowie <3 Cole...on cos ma do Laury czy co? Nie wierzę że to była maddy super rozdział czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńDziekuje <3
UsuńHazza i Naomi najlepsi! Komputer w naprawie, ale na szczęście kupiłam sobie wczoraj tableta i wracam do blogera! Ostatnie rozdziały były po prostu boskie! Czyżby Nialler odzyskał pamięć? Ciekawa jestem bardzo co się stanie w next. Pozdrawiam i do następnego!☺
OdpowiedzUsuńWróciłas :)) ciesze się z twojego powrotu :* dziekuję :D
UsuńHarry i Naomi byli najlepsi :D I to jeszcze do takich piosenek........ :D Dziwi mnie skąd nagle pojawił się Cole, czyżby coś podejrzewał w sprawie Maddy? No i Niall, może w końcu przypomniał coś sobie? Nie no, jak zwykle geniuszu mój genialnie odwalona robota <3 Czekam nn <3 :-* *♡*
OdpowiedzUsuńDziękuję mój również geniuszu ♥♥♥♥
UsuńHahaha, o kurwa jebłam! Seks do swoich własnych piosenek. Co Ona paplała?
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Laura i Niall tez do piosenek Niall'a będą się no ten teges xD Czekam na next. Zaskoczylas mnie tym na końcu. Noo, prawie na końcu. A właśnie juz wyslalam, ze nie zadzwoni xD Ciekawe o czym będą gadac :D
Kocham xx
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń*myślałam
UsuńNo oni raczej nie będą xD dziękuję <3
UsuńO dzizas jaka akcja!
OdpowiedzUsuńNie mogę w to uwierzyć, że ktoś chciał zabić Laure, no ale Cole się pojawił na całe szczęście.
Harry i Naomi, jak ja ich uwielbiam!
Zawsze jak piszesz o nich to dosłownie płacze ze śmiechu.
Czekam na następny.
Miłego weekendu!
secret-harrystyles.blogspot.com
Dziękuję <3
Usuńomg omg, czy ktoś chciał zabić Laure? Cale szczescie ze pojawil sie Cole i ją uratował!
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga i twój styl pisania *-*
czekam na cd
http://scar-never-fade.blogspot.com/
Dziękuję <3 takie słowa naprawdę wiele dla mnie znaczą ♥
UsuńJak ja się cieszę, że znalazłam tego bloga ^^
OdpowiedzUsuńJest cudny <3
Pozdrawiam i weny życzę! :*
Zapraszam też do mnie:
http://when-you-hold-me-im-alive.blogspot.com/
Ciesze się ze ci się podoba :))
UsuńNa pewno wpadnę :*
OMG jak zawsze mega boski rozdział :****
OdpowiedzUsuńAle ten Cole. ..
Czekam na kolejny ^^
Dziękuję ^^
UsuńNaomi i Harry. ..aha xD padlam ze śmiechu :*
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że z tym Colem jest coś nie tak, teraz już wiem dokładnie co ^_^
Boski rozdział czekam na nexta <3
<3
UsuńOMG ! Rozdział cudny ! *.*
OdpowiedzUsuńZyczę weny i czekam na kolejny :D
Dziękuję <3
Usuńcole to detektyw
OdpowiedzUsuńcooo
ale w sumie to spoko
to takie urocze co zrobił niall *-*
Dziękuję <3
Usuń